Definicji piękna poszukiwały wszystkie epoki wraz ze swoimi myślicielami i artystami. Zazwyczaj wyrażało się ono (przynajmniej w cywilizacji zachodniej) w idealnych proporcjach, symetrii, porządku czyli zespole cech nadających danemu obiektowi charakter „przyjemnego dla oka”. Brzydota zawsze umykała wszelkim klasyfikacjom – była po prostu brakiem piękna, zaburzoną harmonią, chaosem. Twórcy albumu Smart obiekt przyjrzeli się jednak tworom rąk ludzkich, wykwitom indywidualnej, spontanicznej twórczości spoza kategorii piękna i brzydoty. Ich smart obiekty – przynajmniej w pierwotnym znaczeniu – najczęściej mają być po prostu użyteczne.
Smart obiekt. Mimowolne perwersje rzeczy
redakcja: Agata Pankiewicz, Marcin Przybyłko, Marta Miskowiec
Wydawnictwo Czarne, Muzeum Fotografii w Krakowie, Akademia Sztuk Pięknych w Krakowie
Czym są smart obiekty?
Znamy je wszyscy: samoróbki, niesztampowe rozwiązania pomysłowych majsterkowiczów i domorosłych inżynierów. Spotykamy je wszędzie, potrafią być pokracznymi przybudówkami, przedmiotami codziennego użytku powstałymi z zaskakujących elementów, oryginalnymi pomocami technicznymi, rozwiązaniami „na chwilę” lub usprawniaczami w przypadku fuszerki, a nawet przyozdabiaczami obiektów sakralnych. Złączki, łaty, byty same w sobie. Dla obserwatora, który nie brał udziału w procesie twórczym, stanowić mogą nie lada zagwozdkę. Uderzają w poczucie piękna i estetyki, ale jednocześnie są niesztampowe i odzwierciedlają sposób myślenia twórcy. To nagłe, sprytne rzeczy.
Sztuka? Nie – życie!
Zjawisko estetyzacji odpadków jest dobrze rozpoznane w popkulturze – choćby Andy Warhol uczynił bohaterami swojej twórczości właśnie leftovers (o zamiłowaniu do odpadków mówi wprost na przykład w książce Filozofia Warhola od A do B i z powrotem). W przypadku obiektów zebranych w albumie Smart obiekt mamy jednak do czynienia z pracami w formie pierwotnej, poniekąd z sztuką ludową, naiwną, ale przede wszystkim tworami, które są po coś, powstały „na serio”. Na pierwszy plan wychodzi więc ich walor użytkowy. Świat smart obiektów to przestrzeń, w której wszystko się może przydać, dostać drugie życie, pojawić się w zupełnie nowym kontekście.
Znam ludzi, którzy w Polsce powiatowej przeszukują złomowiska, wysypiska śmieci niekoniecznie z jakimś konkretnym planem technicznym w głowie, natomiast nawiedzają takie miejsca z myślą, że można tam „coś” znaleźć, może się jakaś rzecz przydarzyć. Wśród stosów żelastwa może przyjść jakiś koncept, przyjść „natchnienie”, którego do tej pory brakowało w przyrodzie. [Roch Sulima, „Łyżka Levi-Straussa. Przyczynek do antropologii materialności”, w: „Smart obiekt”, s. 60]
Co smart obiekty mówią o nas samych?
Twórcy albumu zaprosili do rozważań nad sprytnymi rzeczami uczonych: antropologów Rocha Sulimę, Martę Miskowiec, etnologa i antropologa Tomasza Rakowskiego, archeologa Zdzisława Skroka, filozofa Marcina Smerdę i profesora nauk przyrodniczych Jerzego Vetulaniego. Jest też zabawna relacja z Polski, która kryje się w przeróżnych rzeczach (to trzeba po prostu zobaczyć) Ziemowita Szczerka.
Smart obiekt. Mimowolne perwersje rzeczy to niezwykły album z niewiarygodnymi samoróbkami, ale i pozycja umożliwiająca pogłębioną refleksję nad zagadnieniami związanymi z estetyką, dizajnem, antropologią, zagadkami ewolucji czy historią. Mad Max, survival, fetyszyzm… tak, sprytne rzeczy znalazły swój dużo szerszy kontekst. Smart obiekty bowiem, oprócz wartości humorystycznej i memotwórczego charakteru, mówią całkiem sporo o ich twórcach i – ogólniej – o nas samych.
Dominika Pawlikowska
Wszystkie zdjęcia pochodzą z albumu:
Smart obiekt. Mimowolne perwersje rzeczy pod redakcją: Agaty Pankiewicz, Marcina Przybyłko, Marty Miskowiec. Wydawnictwo Czarne