Najnowsza książka Jona Krakauera to poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, skąd bierze się ekstremizm religijny. Amerykański pisarz bierze na warsztat nie islam, a powstałą i kwitnącą w jego kraju religię Mormonów. W Polsce kojarzymy jej wyznawców jako młodych, sympatycznych ludzi, którzy odbywają obowiązkową misję albo tradycyjnych, pracowitych ekscentryków świadomie rezygnujących ze współczesnych udogodnień. O ekstremistach mówi się niewiele, a przecież i oni znajdują się w szeregach wiernych tej najszybciej rozwijającej się religii w Stanach Zjednoczonych.
Jon Krakauer, Pod sztandarem nieba. Wiara, która zabija
Przełożył Jan Dzierzgowski,
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2016
Święci mordercy
Osią, wokół której porusza się Krakauer, są wydarzenia z 1984 roku. Dwaj bracia – Dan i Ronald Lafferty powodowani objawieniem religijnym z zimną krwią zamordowali szwagierkę i jej kilkunastomiesięczną córeczkę. Cała Ameryka żyła wówczas zarówno pościgiem tropami podejrzanych, jak i spektakularnym procesem, w którym próbowano wyznaczyć granicę pomiędzy żarliwą religijnością a chorobą psychiczną.
Niejeden stwierdziłby, że każdy twórca nowej doktryny religijnej – Jezus, Mahomet, Josef Smith, nawet Ron Lafferty – pasuje do opisu człowieka z narcystycznym zaburzeniem osobowości (s. 311 – wszystkie cytaty pochodzą z książki: Jon Krakauer, Pod sztandarem nieba. Wiara, która zabija, Wołowiec 2016)
Kim jest prorok? Czym różni się żądanie starotestamentowego Boga żądającego krwi Izaaka od boga domagającego się przelewu krwi sąsiada? Dlaczego doszło do przerażającej zbrodni? I wreszcie: skąd bierze się fundamentalizm – najbardziej radykalna odmiana wiary w Boga. Krakauer zagłębia się w historii amerykańskiego mormonizmu w różnych odsłonach w poszukiwaniu odpowiedzi na wszystkie te pytania.
Amerykańska wersja chrześcijaństwa
Mormonizm jest religią bazującą na chrześcijaństwie. Oficjalna nazwa kościoła to Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich (amerykański skrót LDS). Jego założycielem, prorokiem i zarazem męczennikiem jest Joseph Smith (1805-1844), który spisał własne objawienie w kanonicznej Księdze Mormona, opublikowanej drukiem w 1830 roku. Co ciekawe – to rodowici Amerykanie stają się w niej narodem wybranym:
Księga Mormona jest na wskroś amerykańska. […] W jednym z najważniejszych momentów Jezus składa wizytę w Nowym Świecie i przekazuje Dobrą Nowinę mieszkającemu tam narodowi wybranemu. (s.93)
Współcześni, umiarkowani mormoni, to cnotliwi ludzie pracy, prawdomówni i posłuszni prawom wspólnoty. Żyją na uboczu, rezygnując ze wszystkich zdobyczy cywilizacyjnych: od gazet i książek po Internet i samochody. Mimo, że mormoni wybierają swojego najwyższego proroka, to każdy członek świętej wspólnoty także może dostąpić boskich objawień. Prostota wiary połączona z surowością reguł, daje jej coraz więcej wyznawców:
Według ostatnich szacunków mormonizm to najszybciej rozwijająca się religia na zachodniej półkuli. Wyznaje go już ponad jedenaście milionów ludzi (to więcej niż w przypadku judaizmu). (s.29)
Najwięcej wyznawców spuścizny Josepha Smitha zamieszkuje Salt Lake City w Utah.
Poligamia, pedofilia i objawienia
Mormonizm ma także swoją ciemną stronę, radykalne odłamy gardzące głównym nurtem. W kraju, który afirmuje wolność i prawa człowieka, żyją wspólnoty poligamiczne, wśród których zdarzają się praktyki kazirodcze, a pedofilia jest niemal na porządku dziennym. Obywatele, którzy nie płacą podatków (w Ameryce nie ma chyba większej zbrodni niż zaleganie fiskusowi z należnościami) i z premedytacją korzystają ze świadczeń socjalnych ze strony państwa, które uosabia zło.
Fundamentaliści uważają defraudowanie publicznych pieniędzy za słuszne i sprawiedliwe. Czekają aż „bestia się wykrwawi.”(s.39)
Jak w każdej odmianie skrajnego patriarchatu, kobiety w strukturach fundamentalistycznych mormonów są pozbawione wszelkich praw. Wymaga się od nich nie tylko posłuszeństwa, które jest cnotą w LDS, ale całkowitej uległości, odmawia edukacji i możliwości decydowania o sobie. Już kilkunastoletnie dziewczynki zawierają małżeństwa duchowe, czyli zazwyczaj zasilają haremy o wiele od nich starszych mężczyzn. Zgodnie z objawieniami Smitha, poligamia jest drogą do zbawienia, choć sam Krakauer przytacza opinie, że za tym „przykazaniem” podyktowanym wiernym stał raczej kryzys wieku średniego. W społecznościach umiarkowanych mormonów zwyczaj został całkowicie zarzucony, ale ekstremalne odmiany kościoła nadal z upodobaniem kultywują dobieranie sobie coraz młodszych żon.
Wszelki sprzeciw oznacza dla nich nie tylko wykluczenie ze społeczności, ale i wieczne potępienie. To mężczyźni decydują co jest dobre, a co złe i kierują życiem wyznawców wspierając się na odpowiednich objawieniach. Religia kładąca nacisk na życie we wspólnocie, w ujęciu ekstremalnym stawia na maksymalne podporządkowanie.
Brenda, walcząc o swoją rodzinę, podważała ład społeczny ustalony przez radykałów. I dlatego musiała zginąć.Kronika szaleństwa
Jon Krakauer wykonał olbrzymią pracę. Choć zarzuca się mu stronniczość w przedstawianiu mormonów, jego pracy nie sposób odmówić także dziennikarskiej dociekliwości. Porusza się sprawnie tak w historii pierwszych założycieli kościoła LDS, jak i w wydarzeniach współczesnych. Nie jest to wprawdzie pozycja na miarę Wszystko za Everest, ale czyta się ją nadzwyczaj sprawnie.
Autor podkreśla cały cynizm i wyrachowanie tych, którzy chcą przewodzić głęboko zaangażowanym religijnie wspólnotom. Pokazuje też ludzi podążających za swoimi obsesjami, zatracających się na drodze do realizacji celu:
Ekstremista może kierować się motywacją zewnętrzną, czyli obietnicą ostatecznej nagrody – sławy, bogactwa, zbawienia – ale prawdziwej gratyfikacji dostarcza bodaj sama obsesja. Dotyczy to zarówno fanatyków religijnych, jak i pianistów czy himalaistów. Żarliwość pozwala fanatykowi znaleźć w życiu sens – a nawet nadmiar sensu.(s. 21)
A to z kolei co daje jego opowieści najważniejszą cechę – uniwersalizm.
Dominika Pawlikowska