Jeżeli lubicie ryby, a panierowana tilapia nie jest szczytem Waszych kulinarnych marzeń, stołeczne targowisko z pewnością stanie się celem Waszych łowów. W połowie listopada przy pl. Powstańców Warszawy odbył się pierwszy Targ Rybny.
W słodkowodnych i morskich specjałach można będzie od tej pory przebierać w każdy piątek w godz. 12.00–20.00. Porównując premierową ofertę z innymi stołecznymi targowiskami, trzeba przyznać, że lista różności jest imponująca. W Warszawie można dostać dobrą rybę choćby na tyłach Hali Mirowskiej, w kilku większych sklepach czy na obwoźnych stoiskach, ale nowa targowa inicjatywa udowadnia, że nigdzie indziej wybór nie jest aż tak szeroki.
Co znajdziemy w samym sercu Warszawy? Organizatorzy wymieniają ryby wędzone, ale także sandacza w sosie czosnkowo-kaparowym, dzikie okazy atlantyckie, roladki z płoci bądź leszcza z morelą, owoce morza, a wśród nich przede wszystkim świeże mule, krewetki i ośmiornice, tatar z matjasów i inne różności śledziowe, łososia w czerwonym curry, wątróbki z pstrąga, ryby marynowane w zalewach, paszteciki czy kleik ryżowy z łososiem. Nie zabrakło także zup oraz przypraw do ich przyrządzania. Ciekawi nowych smaków mogli spróbować wybranych dań i ocenić, który smak odpowiada im najbardziej.
Inicjatywa jest kolejnym pomysłem organizatorów słynnych Targów Śniadaniowych, które zyskują coraz większą popularność wśród osób przywiązujących wagę do smacznego, ale i zdrowego jedzenia. Jest to też sposób na ożywienie tej części miasta, która – mimo że należy właściwie do jego ścisłego centrum – w czasie budowy drugiej linii metra stała się trochę zapomnianym rewirem Śródmieścia, miejscem kojarzonym głównie z UOKiK-iem, Hotelem Gromada i pomnikiem Napoleona. Tętniący życiem bazar, który odwiedziły rzesze smakoszy i ciekawskich, to również alternatywa dla tych, którzy nie mają już zbyt wielu pomysłów na rybne dania, a chcieliby urozmaicić swoją dietę niebanalnymi smakami.
Za taką przyjemność trzeba jednak zapłacić i często nie są to małe pieniądze. Dla przykładu – kilogram wędzonej sielawy czy halibuta kosztuje ok. 70 zł, a ta sama ilość polędwiczki z tuńczyka – 95 zł, porcja 6 sztuk ślimaków – 26 zł. Poza rarytasami targowisko oferuje jednak przekąski i dania dostosowane do każdej kieszeni, a dodatkową zaletą miejsca jest to, że wiele dań zmarznięci Warszawiacy mogą zjeść na miejscu.
Szczególnym powodzeniem mogą cieszyć się stoiska oferujące owoce morza – są one oczywiście dostępne w sklepach rybnych bądź sprzedaży internetowej, ale ich jakość często pozostawia wiele do życzenia, a wybór nie zawsze spełnia oczekiwania luksusowego nabywcy. Przy pl. Powstańców Warszawy można było zaopatrzyć się w ostrygi, małże sercówki, ośmiornice, kalmary, langusty, przegrzebki czy langusty.
Problemem zmotoryzowanych konsumentów może być jedynie kwestia parkowania, bądź co bądź w centrum Warszawy w piątek. Żeby uniknąć żmudnych poszukiwań wolnego miejsca, na rybne zakupy polecamy wybrać się metrem.
Pomysłodawca targu i jednocześnie inicjator Targu Śniadaniowego, Krzysztof Cybruch, może być pewny, że jego kolejna inicjatywa okazała się strzałem w dziesiątkę. Mimo obaw o frekwencję i przykry zapach ryb na śródmiejskim placu, targowisko zapełniło lukę na kulinarnej mapie miasta. Podczas pierwszej jego odsłony w ciągu 3 godzin sprzedano 3 tony ryb, co można nazwać rekordowym utargiem.
Przed Bożym Narodzeniem targ czynny będzie prawie cały tydzień, w dniach 18 – 24 grudnia. Organizatorzy zapowiadają oryginalne smakołyki i wiele świątecznych niespodzianek.
Aleksandra Nawarycz