Spacer opustoszałymi uliczkami wokół zrujnowanych budynków Belchite, może wywoływać wewnętrzny niepokój. Tragiczną sławę tego miejsca potęgują działania hiszpańskiego Towarzystwa Badań Parapsychologicznych pod kierownictwem Pedro Amorosa. To one przyczyniły się do rozsławienia go jako miasta duchów.
Hiszpańska wojna domowa jest jednym z tych okresów w historii tego kraju, do których Hiszpanie nie lubią powracać. Toczona w latach 1936–1939 pomiędzy rządem Republiki Hiszpańskiej, a prawicową opozycją, kosztowała życie co najmniej 300 tysięcy cywilów. Z uwagi na zaangażowanie sił międzynarodowych przez historyków traktowana jest jako zapowiedź II Wojny Światowej.
24 sierpnia 1937 roku rozpoczęła się jedna z najbardziej znanych bitew tego konfliktu, bitwa pod Belchite. Atak na twierdzę był częścią ofensywy prowadzonej przez armię republikańska na terenie prowincji Aragon.
Pomimo niezliczonych ataków artylerii oraz nalotów ze strony rosyjskich sił powietrznych miasto, osamotnione w heroicznej walce, broniło swych murów aż do 7 września 1937 r.
W bitwę zaangażowani byli także Amerykanie walczący po stronie republikanów. Dwudziestu dwóch z nich przyłączyło się do pierwszego ataku na kościół i tylko dwóch atak ten przeżyło. Po ponownym wkroczeniu do miasta żołnierze ponieśli jeszcze większe straty.
Wojna domowa zakończona w 1939 r. przyniosła przegraną republikanom. Franco nakazał republikańskim więźniom powrót do zniszczonego Belchite aby je odbudować w akcie uznania odpowiedzialności za dokonane zniszczenie. Koncepcja ta jednak została zmieniona i obok ruin miasta wybudowano nowe. Zniszczone domy miały odtąd przypominać o szkodliwości komunizmu w Hiszpanii.
Symboliczny pomnik, jakim stało się Belchite to także miejsce działań łowców duchów. Dziesiątki nagrań i świadectw naocznych świadków mówią o ciągle słyszalnych odgłosach wojny. Na upublicznionych przez Towarzystwo Badań Parapsychologicznych słychać m.in. nieznany głos wypowiadający słowa: „zatrzymać czas”.
Nieograniczony dostęp do ruin przyciąga zwłaszcza turystów żądnych dreszczyku emocji po zachodzie słońca, ale i tych, którzy chcą na własne oczy zobaczyć jeden z najtragiczniejszych hiszpańskich pomników historii.
Justyna Śpiechowicz
Fotografie: Sebastian Krauch