Wśród najróżniejszych diet, które zdobywają ostatnio popularność, dieta paleo z pewnością sięga do najdalszych zwyczajów żywieniowych człowieka. Opiera się bowiem na tym, co (przypuszczalnie) jedli i czego unikali nasi przodkowie z okresu paleolitycznego. Zwolennicy tak pojętej diety mówią: zapomnijcie o fast foodach i glutenie, a będziecie wyraźnie zdrowsi. Co człowiek pierwotny kupiłby w supermarkecie?
Jedzmy lokalnie! Nie kupuj żywności przetworzonej! Warzywa? Tylko od znajomego rolnika… hasła namawiające do rozważnych wyborów żywieniowych wiążą je z ekologią (czyli przede wszystkim nie transportowaniem jedzenia na wielkie odległości) czy zwyczajem odżywiania naszych bezpośrednich przodków. Skoro Twoi dziadkowie nie jedli kimchi ani mleka kokosowego, to znaczy, że i Ty ich nie potrzebujesz do szczęścia. Twórcy diety paleo poszli jednak dalej. Według nich kluczem do zrozumienia diety człowieka jest paleolit.
Menu w kamieniu
W epoce kamienia – najwcześniejszej i najdłuższej z trzech epok prehistorycznych (obok epok brązu i żelaza), przez miliony lat (paleolit trwał od ok.2,5 mln lat p.n.e. do ok 8 tys lat p.n.e.) ewoluował człowiek, jego zwyczaje, umiejętności używania narzędzi, itd. Badacze twierdzą, że to wówczas ukształtowały się także nasze preferencje żywieniowe. Młodsza faza epoki kamienia – neolit (na ziemiach polskich ok. 4,5 tys. p.n.e. do ok 2 tys p.n.e.), czyli czas, w którym posiedliśmy zdolność uprawy ziemi i hodowli zwierząt, trwała zbyt krótko, żeby odcisnąć swoje piętno na metabolizmie i trawieniu. Ewolucja jest procesem tak długim i na tyle skomplikowanym, że nasze organizmy zwyczajnie nie nadążają za zmianami w jadłospisie. Ewolucyjnie więc jesteśmy wciąż łowcami-zbieraczami.
Badania nad dietą paleo trwają od lat 80. XX wieku. Za twórców jej podwalin uważa się Boyda Eatona i Melvina Konnera. Oszacowali on skład jakościowy posiłków naszych praprzodków: 45% węglowodanów, 34% białka i 21% tłuszczów. Współcześnie proporcje te wynoszą odpowiednio 46%, 18% i 32%. Jemy mnóstwo żywności przetworzonej, za mało witaminy C i zbyt wiele kwasów Omega-6, nie dbając o Omega-3 (które są o wiele korzystniejsze dla naszego zdrowia). Zwolennicy diety paleo upatrują w tym przyczyn rozwoju chorób cywilizacyjnych i plagi otyłości. Jak dowodzą, paleolityczni przodkowie nie mieli problemów z kośćcem, zębami ani niedoborami składników mineralnych. Taki sposób odżywiania ma korzystny wpływ na ciśnienie, poziom cholesterolu, pozwala utrzymać właściwą masę ciała. Podobno już po 30 dniach na diecie paleo znacząco poprawiają się wyniki badań, a człowiek czuje się wyraźnie lepiej.
Warto jednak przytoczyć i niektóre opinie przeciwników diety paleo: nie mamy wszak dokładnego jadłospisu ówczesnych ludzi, żeby arbitralnie sądzić, co jest korzystne, a co nie. Ponadto, tryb życia człowieka przed milionami lat opierał się na ruchu, warunki środowiskowe były inne, a średnia życia przodków była i tak kilkakrotnie niższa niż obecnie. Czy gdyby wyeliminować zagrożenia zewnętrzne człowiek neolitu żyłby 100 lat? Jak zwykle w takich przypadkach nieprzekonani zostają przy swoich stanowiskach.
Dieta paleo – co jeść, a czego nie?
Podstawą diety paleo jest przekonanie, że nie jesteśmy w pełni ewolucyjnie przystosowani do metabolizowania wynalazków neolitu. Zakazane są więc przede wszystkim gluten i nabiał, a ponadto: rośliny strączkowe, kasze, cukier i wszelkie słodziki (poza naturalnym miodem), sól oraz przede wszystkim żywność wysokoprzetworzona (słodycze, wędliny, fast food). Niektórzy do listy dopisują tez alkohol i ziemniaki.
Co w zamian? Mięso – choć zdania są podzielone czy powinno być ono wyłącznie chude, w końcu praprzodkowie nie odkrawali tłuszczyku z porcji. Na pewno pożądana jest dziczyzna, a oprócz niej ryby i owoce morza, jajka, owoce (ale należy uważać na nadmiar fruktozy, która tuczy), warzywa, grzyby, orzechy i miód. Do produktów paleo należą mąki niezbożowe (np.mąki z orzechów), z tłuszczów: smalec, masło klarowane (nie wszyscy je polecają – wiadomo, nabiał) i olej kokosowy. Gotujący zgodnie z paleo mają swoje chleby i naleśniki, nie odmawiają sobie słodkości i tłuszczu, ale też gotują na parze, dodają do potraw zioła zamiast soli, uważnie czytają etykiety. Przekonują, że siła ich kuchni tkwi w prostocie
Zwolennicy paleo (i nie tylko) dowodzą, że zwiększenie ilości białka i tłuszczu oraz ograniczenie węglowodanów ustrzegą nas przed napadami głodu, wyrzutami insuliny, a tym samym – otyłością. Z pewnością, nawet jeśli nie zdecydujemy się na samą dietę, warto zastosować się do niektórych jej założeń: ograniczenia tego, co wysokoprzetworzone i co zawiera w składzie skomplikowane i niezrozumiałe elementy (czytajmy etykiety) oraz postawienie na warzywa w miejsce części węglowodanów. Poszukajmy też lokalnych dostawców, wysokiej jakości mięsa i jaj i zadbajmy o to, żeby na naszym talerzu było różnorodnie i wartościowo.