Choć ostatnie dane o niemieckiej produkcji przemysłowej za czerwiec były rozczarowujące, to już w sierpniu wskaźnik PMI świadczący o nastrojach w przemyśle był na poziomie wyższym od oczekiwanego. Według Michała Dybuły z banku BGŻ BNP Paribas w następnych miesiącach i kwartałach tamtejsza gospodarka powinna wrócić na ścieżkę szybszego wzrostu. To dobra wiadomość dla polskich firm, bo Niemcy są największym zagranicznym rynkiem zbytu krajowych towarów i usług.
– Naszym zdaniem osłabienie danych, które widzimy w teraz w Niemczech, jest tylko chwilowe – przekonuje w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Inwestor Michał Dybuła, główny ekonomista banku BGŻ BNP Paribas. – Wynika w dużej mierze z osłabienia popytu zagranicznego, na co po części miał wpływ kryzys w Grecji i niepewność, która była z nim związana.
Z danych niemieckiego biura statystycznego, które spowodowały niemałe zawirowania na europejskich giełdach w pierwszej połowie sierpnia, wynika, że produkcja przemysłowa za Odrą spadła w czerwcu o 1,4 proc. w stosunku do maja, podczas gdy w poprzednim miesiącu wzrosła o 0,2 proc. Analitycy tymczasem spodziewali się, że czerwcowy odczyt będzie wskazywał wzrost o co najmniej 0,3 proc.
W ujęciu rocznym przemysł niemiecki odnotował progres o 0,6 proc. Analitycy oczekiwali wzrostu o 2,2 proc.Zdaniem Michała Dybuły w następnych miesiącach i kwartałach niemiecka gospodarka powinna jednak wrócić na ścieżkę wzrostu. Zwłaszcza że wyprzedzający wskaźnik PMI, świadczący o nastrojach wśród menedżerów logistyki, był w sierpniu na poziomie 53,2 pkt, czyli wyższym i od prognoz, i od poprzedniego odczytu. Podobnie jak wskaźnik Ifo, budowany na podstawie ankiety wśród przedsiębiorców z sektorów przemysłu przetwórczego, budownictwa, handlu hurtowego i detalicznego.
– Spodziewamy się przyspieszenia również za sprawą trochę lepszego popytu krajowego – tłumaczy Michał Dybuła. – Widać, że gospodarka krajowa w Niemczech się rozkręca, co z kolei powinno być dobrym znakiem przynajmniej na najbliższe miesiące i kwartały dla Polski, która jest silnie związana z niemiecką ekonomią przede wszystkim przez kanał handlowy.
BGŻ BNP Paribas, jak wskazuje główny ekonomista tego banku, spodziewa się ożywienia w krótkim terminie, czyli w ciągu najbliższego pół roku przede wszystkim w sektorach związanych z popytem krajowym, takich jak budownictwo czy handel detaliczny.
Niemcy są najważniejszym partnerem handlowym Polski. Od 1995 roku obroty między krajami wzrosły ponadsześciokrotnie.– W przyszłym roku, po chwilowej zadyszce, spodziewamy się wzrostu w produkcji sektorów skierowanych na eksport, chociażby w motoryzacji – precyzuje Michał Dybuła.
Według Ministerstwa Gospodarki tylko w ubiegłym roku ich wartość wyniosła blisko 80 mld euro i była o około 8 proc. wyższa niż w 2013 roku. Polskie firmy sprzedały do Niemiec o prawie 10 proc. więcej niż w ciągu poprzednich dwunastu miesięcy. Były to głównie samochody i części do ich produkcji (wzrost o 14,2 proc.), maszyny oraz meble. Bardzo szybko rośnie także eksport do Niemiec produktów rolnych i spożywczych. Nasi zachodni sąsiedzi kupują rocznie na przykład 16 tys. ton polskich gęsi, to ponad pięć razy więcej niż wynosi ich własna roczna produkcja.
– Spodziewamy się dość dobrych perspektyw dla polskiego eksportu, za sprawą nie tylko Niemiec, lecz także innych krajów strefy euro oraz ogólnie gospodarki światowej – zauważa Michał Dybuła. – Widzimy ekspansję naszych przedsiębiorców na rynki, które do tej pory nie były w kręgu ich zainteresowań. Spodziewamy się więc, że tempo wzrostu sprzedaży zagranicznej będzie się utrzymywało znacznie powyżej 5 proc. w cenach stałych. A to z kolei, przynajmniej w średniej perspektywie, dobrze wróży inwestycjom korporacyjnym i w ogóle wzrostowi gospodarczemu.
@Newseria