szkołą dla elity
Paradoksalnie okazuje się, że nie zawsze "największe zło" jest naprawdę czarnym charakterem. Aby się o tym przekonać, trzeba samemu obejrzeć produkcję Netflixa | fot.: Netflix

Czy warto zobaczyć „Szkołę dla Elity?”

Hiszpańskie seriale produkcji Netflixa przyciągają uwagę polskich odbiorców. „Szkoła dla Elity” opowiada o prestiżowej szkole Las Encinas. Wyjątkowa placówka jest źródłem próżności, przepychu oraz prywatnym folwarkiem dla dzieci z elit. Do tego miejsca wkracza trójka uczniów z klasy robotniczej.

Intryga na każdym kroku

Serial składa się z 24 odcinków, podzielonych na 3 sezony. Miłośnik kina pochłonie produkcję w ciągu zaledwie tygodnia. Osią do budowy akcji jest morderstwo Mariny. Bogata dziewczyna miała swój świat, problemy oraz tajemnice. W trakcie dochodzenia wychodzą one na jaw, podobnie jak w przypadku innych postaci.

Przed rozpoczęciem seansu warto uświadomić sobie, że „Szkoła dla Elity” to opowieść pełna knucia, intryg oraz fałszywości. Ciężko skonfrontować to z nastolatkami, którzy emocjonalnie znacznie przewyższają swój wiek. Na tym tle rzuca się również ich uroda. Licealiści wyglądają właściwie jak dorośli, a każdy z nich przypomina z modela (lub modelkę). Możliwe, że to celowy zabieg reżyserski.

Kontrowersyjna miłość

W toku powieści przewija się kilka wątków miłosnych. Są one ważnymi składowymi dla całej fabuły i wpływają na zachowanie bohaterów. Reżyser nie bał się również trudnego tematu homoseksualizmu. Jest on kontrowersyjny, ale dodaje smaczku akcji.

Wydaje się również, że miłość potrafi z wielu postaci „ściągnąć maskę”. Perfekcyjni intryganci popełniają błędy w momencie zauroczenia. To właśnie uczucie sprawia, że popadają w kłopoty albo wyjawiają tajemnice. Drugim istotnym czynnikiem jest status społeczny. Bodziec ten przejawia się w zachowaniach kilku osób, które boją się utracić majątek. Trójka bohaterów z niższych sfer mimowolnie dąży do podniesienia swojej pozycji w grupie.

Świat pełen kolorytu i absurdu

„Szkoła dla Elity” to serial dobry, ale należy rozpatrywać go w kontekście akcji. Postacie zachowują się momentami w mało realistyczny sposób. Niektóre z nich są pozbawione układu nerwowego przez niemal cały sezon.

Koloryt przejawia się tutaj w wymyślnych przyjęciach, podejściu do nauki oraz samym Las Encinas. Niestety, ale problemy tak istotne dla młodzieży zostały zapakowane w zupełnie przeestetyzowany produkt. Wielu nastolatków przeżywa podobne do hiszpańskich odpowiedników dramaty, ale nie są one ubrane w tak perfekcyjną otoczkę. To chyba największa wada, którą można przypisać wszystkich trzem sezonom produkcji.

Podsumowanie – kontrowersje i zaskoczenia

Przy wszystkich ograniczeniach, należy wspomnieć o niebywałej zalecie „Szkoły dla Elity”. Hiszpański reżyser zadbał o to, aby widz do samego końca czuł niepewność. Kontrowersyjne sceny są elementem życia nastolatków, a niebywałe zdarzenia wydają się dla nich rutyną. Nie da się jednak ukryć, że zmieniają oni swoje zachowanie. Ta nieprzewidywalność to główny plus serialu Netflixa.

Drugim może okazać się zmiana sposobu postrzegania bohaterów. Pierwsze wrażenie bywa bardzo złudne. Postacie są przedstawiane w jednym świetle, ale z czasem dostajemy możliwość wniknięcia do ich świata. Motywacja, historia, usposobienie – to wszystko pozwala na chłodną ocenę sytuacji. Paradoksalnie okazuje się, że nie zawsze „największe zło” jest naprawdę czarnym charakterem. Aby się o tym przekonać, trzeba samemu obejrzeć produkcję Netflixa.

SAN

Sprawdź także

gabinet osobliwości

„Gabinet osobliwości Guillermo del Toro” – nowe oblicze grozy

„Gabinet osobliwości Guillermo del Toro” to serial, który ukazał się na platformie streamingowej Netflix pod …