Globalne korporacje mają duże zapasy gotówki, dlatego rynek fuzji i przejęć będzie w najbliższych latach dynamicznie rosnąć. Zyskać mogą zwłaszcza rynki wschodzące, takie jak Chiny, Indie, Meksyk oraz Brazylia. W Polsce procesy konsolidacji będą widoczne głównie w sektorze bankowym, ale to za mało, by uznać kraj nad Wisłą za atrakcyjny dla inwestorów. Problemem jest zastój na rynku IPO, zbyt mała liczba innowacyjnych spółek z branży medycznej i rosnące ryzyko polityczne.
– Przez najbliższe 3-4 lata rynek zarówno transakcji fuzji i przejęć (M&A), jak i pierwszych ofert publicznych IPO będzie się dynamicznie rozwijał. Oczywiście różnie to wygląda w zależności od regionu. Jeśli chodzi o Polskę, to te prognozy nie są aż tak optymistyczne – ocenia w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Inwestor Jakub Celiński, partner w Kancelarii Baker&McKenzie. – Raczej możemy mówić o stagnacji, zarówno jeśli chodzi o M&A, jak i IPO. Ryzykiem, które widzimy w Polsce, mogą być najbliższe wybory, co zresztą już widać od 3-4 miesięcy, zwłaszcza na giełdzie.
Jak wynika ze raportu Baker &McKenzie oraz Oxford Economics, globalny rynek fuzji i przejęć (M&A) będzie warty 3,4 biliona dol. do 2017 roku. Utrzymująca się luźna polityka pieniężna największych banków centralnych oraz stabilny wzrost globalnego PKB przełożą się na 18-proc. wzrost wyceny aktywów na światowych rynkach kapitałowych w perspektywie najbliższych trzech lat.
Mimo obserwowanego załamania na chińskiej giełdzie to tamtejszy rynek M&A zanotuje największy wzrost wartości transakcji.
W latach 2015-2020 dynamika sięgnie 153 proc. Drugie miejsce w rankingu zajmuje Hongkong, gdzie wartość M&A urośnie o niemal 120 proc. w analogicznym okresie. Z europejskich krajów liderem ma być Holandia, gdzie rynek zwiększy się o 110 proc. – twierdzą autorzy opracowania.Biorąc pod uwagę łącznie rynek M&A oraz rynek pierwotny (IPO) liderem jest Hongkong, a następnie Singapur i Szwajcaria. Tak wynika ze zbiorczego indeksu atrakcyjności transakcyjnej przygotowanego przez autorów raportu, w którym wzięto pod uwagę dane historyczne oraz 10 czynników ekonomicznych, finansowych i regulacyjnych.
– Polska atrakcyjność jest w środku stawki, zajmujemy dwudzieste miejsce na świecie. Nie jest źle, bo jesteśmy zaraz za Hiszpanią, ale przed Włochami, a więc takimi gospodarkami, których poziom rozwoju na pewno chcielibyśmy osiągnąć. Znowu tradycyjnie najbardziej atrakcyjne są Chiny, kraje BRICS, czyli Brazylia jeszcze, bez Rosji oczywiście, która jest na szarym końcu ostatnio – wskazuje Celiński.
W przypadku Polski ostatnie miesiące to wyraźny wzrost zainteresowania fuzjami i przejęciami w sektorze bankowym.
Po zakupie Alior Banku przez PZU zmienić właściciela mogą także Raiffeisen Bank Polska oraz BPH. Od dłuższego czasu rynek spekuluje także na temat sprzedaży Banku Millennium przez portugalskiego właściciela.Co więcej, przejęciom prowadzonym przez spółki Skarbu Państwa (wcześniej PKO BP nabył aktywa Nordei) sprzyja nadchodząca kampania wyborcza, w której polityka repolonizacji banków zyskuje poparcie dwóch największych partii.
Obok farmacji i branży finansowej najwięcej fuzji i przejęć będzie w ochronie zdrowia, sektorze dóbr konsumpcyjnych oraz telekomunikacji.– Czego nie widać w Polsce, to nie widać transakcji na rynku firm farmaceutycznych, ale to wynika z tego, że w Polsce nie mamy innowacyjnych firm farmaceutycznych. Te, które mamy, produkują głównie wyroby generyczne. Oczywiście tu jest jakaś aktywność M&A, ale to jest nieporównywalne do tego, co się dzieje na innych rynkach, gdzie innowacyjnych firm, które wymyślają leki, jest dużo więcej. Oczywiście Amerykanie są tutaj na pierwszym miejscu, tam transakcje idą w miliardy dolarów –ocenia partner w Kancelarii Baker&McKenzie.
Procesom konsolidacji sprzyjają z jednej strony atrakcyjne wyceny wybranych spółek, zwłaszcza tych, które silnie odczuły skutki kryzysu finansowego i późniejszej stagnacji. Z drugiej strony część firm skutecznie utrzymała pozycję na rynku i dokonała głębokiej restrukturyzacji, co przy jednoczesnym wstrzymaniu wydatków inwestycyjnych pozwoliło im zgromadzić duże rezerwy gotówki.
Według szacunków Baker & McKenzie oraz Oxford Economics prywatne spółki zgromadziły nawet 1,1 bln dol. wolnych środków, które będą napędzać rynek fuzji i przejęć w najbliższych latach. Jednocześnie dzięki niskim stopom procentowym duże firmy nie mają problemu z pozyskaniem finansowania zewnętrznego – czy to w bankach, czy na rynkach kapitałowych. Wraz z umacniającym się dolarem szczególnie mocno rośnie siła nabywcza amerykańskich korporacji.
– Po prostu amerykańskie spółki będą mogły teraz taniej kupować walory za granicą. Podobnie jest z Japonią i japońskimi inwestorami. Z kolei chińscy inwestorzy od wielu lat mają w planach akwizycje za granicą, a w związku z tym to wszystko się nakłada. Dodatkowo jest jeszcze program luzowania polityki pieniężnej zarówno w Europie, jak i wcześniej w innych gospodarkach. To wszystko wpływa na to, że nie ma problemów z finansowaniem transakcji – wyjaśnia Jakub Celiński.
@Newseria