Na ekranach kin gości właśnie Ghost in the Shell, remake kultowego anime z 1995 roku. Superprodukcja science-fiction ze Scarlett Johansson to ostatni z wielu hollywoodzkich filmów zrealizowanych na podstawie przebojów z Japonii. Przedstawiamy Wam cztery z nich.
1960: Siedmiu wspaniałych
Klasyczny western Johna Strugesa z 1960 roku, z udziałem plejady ówczesnych gwiazd, takich jak Yul Brynner, Steve McQueen, Charles Bronson i James Coburn – który niedawno sam doczekał się remake’u z Denzelem Washingtonem w roli głównej – powstał na bazie starszego o sześć lat filmu Akiry Kurosawy Siedmiu samurajów. Pierwowzór, nagrodzony Złotym Lwem na Festiwalu Filmowym w Wenecji, opowiadał o siedmiu roninach – bezpańskich samurajach – broniących niewielkiej wioski przez grupą bandytów. Amerykanie wprowadzili do fabuły niewielkie zmiany, modyfikując ją tak, by wpisywała się w konwencję westernu – akcję przeniesiono z Japonii do Meksyku, samurajów zastąpili rewolwerowcy, a feudalnych bandytów – pistoleros. Pozostała zapłata, jaką bohaterowi otrzymali za obronę chłopów – miska strawy i miejsce do spania.
1996: Ostatni sprawiedliwy
Akira Kurosawa cieszył się dużym uznaniem poza Japonią, co przełożyło się na liczne inspiracje jego twórczością ze strony europejskich i amerykańskich twórców filmowych. Ostatni sprawiedliwy, widowiskowy film akcji z Brucem Willisem, opowiadający historię tajemniczego włóczęgi rozgrywającego przeciw sobie dwa gangi działające w teksańskim miasteczku Jerycho w czasach prohibicji, to remake o tyle specyficzny, że czerpie po równo ze Straży przybocznej Kurosawy z 1961 roku, jak i „inspirowanego” nią, późniejszego o trzy lata spaghetti-westernu Sergia Leone Za garść dolarów. „Inspiracje” włoskiego twórcy sięgały tak daleko, że Kurosawa pogratulował mu listownie tej produkcji słowami: „To bardzo dobry film… ale to mój film”, po czym zażądał tantiem. Choć szczęk katan został w Ostatnim sprawiedliwym zastąpiony wystrzałami pistoletów, a Bruce Willis zagrał zgoła odmiennie od Toshiro Mifune, nad amerykańską produkcją unosi się duch oryginału.
2006: Infiltracja
Film, za który Martin Scorsese w końcu otrzymał upragnionego Oscara dla najlepszego reżysera, powstał na podstawie kryminału rodem z Hongkongu, dystrybuowanego w Polsce jako Infernal Affairs: Piekielna Gra. Leonardo DiCaprio, wcielający się w rolę agenta policji infiltrującego bostońską organizację przestępczą, i Matt Damon, odgrywający jego lustrzane odbicie – „wtyczkę” mafii w policji, powtórzyli role, które odegrali cztery lata wcześniej dwaj hongkońscy gwiazdorzy – Tony Leung i Andy Lau. Fabuła remake’u Scorsese podąża w dużym stopniu za historią przedstawioną w oryginale, lecz amerykańska wersja podsiada dodatkowy atut – błyskotliwą kreację Jacka Nicholsona, który w roli szefa szajki kryminalistów wypadł o niebo lepiej od Erica Tsanga.
2013: Oldboy: Zemsta jest cierpliwa
O ile Infiltracja otrzymała Oscara za najlepszy film, Siedmiu wspaniałych uznaje się za klasykę westernu, a Ostatni sprawiedliwy ma liczne grono miłośników, o tyle Oldboy: Zemsta jest cierpliwa, bazujący na wcześniejszym o dekadę południowokoreańskim thrillerze Oldboy, powszechnie uznaje się za film słaby i zupełnie niepotrzebny. O przymiarkach Spike’a Lee do realizacji remake’u azjatyckiego przeboju słyszało się od dawna. Pierwotnie w głównej roli producenci widzieli Willa Smitha, ostatecznie jednak trafiła ona do Josha Brolina. Sceptyczne nastawianie do realizacji tego filmu wynikało zarówno z estymy, jaką cieszyły się wśród światowej widowni oryginał i jego twórca, Chan-wook Park, jak i przekonania, że bazowa historia zostanie w remake’u złagodzona. Tak też się stało, sama zaś produkcja okazała się jedną z największych klęsk finansowych w filmografii Lee.
To tylko nieliczne z hollywoodzkich „przeróbek” azjatyckich przebojów filmowych. Odkrywanie ich stanowi dla kinomanów świetną rozrywkę do czego zachęcamy naszych Czytelników. Nigdy nie wiadomo, czy lubiane przez nas produkcje nie mają swych źródeł w Azji.
KST