Jajko jest świetną książką tematyczną, jest także niezwykle na czasie – nie tylko ze względu na zbliżającą się Wielkanoc, ale i wiosnę, która wybucha tuż za naszymi oknami przynosząc soczystą zieleń, kojący świergot ptaków i obietnicę rozpoczęcia od nowa całego cyklu przyrody. A przecież wiadomo, że wszystko zaczyna się od jajka.
Britta Teckentrup, Jajko
Przełożyła Hanna Bartoszewicz
Wydawnictwo Agora, 2019
Jajko to jedna z najpiękniejszych książek, a właściwie albumów, tej wiosny: wspaniale ilustrowana, przyciągająca i formą, i treścią, dostarczająca wiedzy i czytelniczej frajdy. Pokazaliśmy ją przedszkolakom, które były zahipnotyzowane opowieściami o trwałości konstrukcji jaja (do przetestowania w domu), mnogości jego form i ptasich zwyczajów związanych z wiciem gniazd. Dzieciaki śmiały się do rozpuku słysząc o mamutaku – historycznym już władcy tytułu ptaka znoszącego największe okazy. Porównywały je z jajami kolibra. W końcu dowiedziały się także o jajach znoszonych przez inne zwierzęta. Okazuje się, że z pozoru banalne jajko skrywa przed nami wiele tajemnic wartych odkrycia.
Jajko rozbudza ciekawość i staje się punktem wyjścia do przeróżnych rozmów – od rozważań ekologicznych (wytrzebienie mamutaków), przyrodniczych, kulturowych (bajki, mity czy carskie jaja Faberge) aż po kwestie związane na przykład z weganizmem i etyczną decyzją o zaniechaniu jedzenia jajek. Ta ostatnia nie została wprawdzie w żaden sposób poruszona w albumie, ale z pewnością książka stanowić może ciekawy materiał wspierający tego typu dyskusje. Zachęca także do samodzielnych eksperymentów – ryzyko niewielkiego bałaganu to cena, którą można zapłacić za wywołanie przyrodniczego zainteresowania najmłodszych. Z resztą w okresie przedświątecznym rozbite jajka na pewno się nie zmarnują.
Jajko łączy ciekawą i skondensowaną treść z przepiękną warstwą wizualną. Pokazuje bogactwo przyrody i nadaje prozaicznemu, oswojonemu bytowi, jaki każdy zna ze śniadaniowej rutyny, rys niemal magiczny.
Dominika Pawlikowska