W czasach wielkiej emigracji Polaków Wyspy Brytyjskie wydawały się bliskie jak nigdy dotąd. Ci, którzy zostali w Polsce chłonęli opowieści o nowoczesnym europejskim państwie, które – choć nie pozbawione dziwactw (jak baton smażony w panierce – fuj), to jednak jest otwarte, bogate, wielonarodowe. Jak jednak dowodzi seria wywiadów Mileny Rachid-Chehab, najciekawszych opowieści jeszcze nie słyszeliśmy.
Milena Rachid-Chehab, Komu bije Big Ben
Wydawnictwo Agora, 2019
Mini historie zatytułowane Komu bije Big Ben. Brytyjczycy w sosie własnym to niezwykła podróż po Wyspach. Błyskotliwa, przesycona poczuciem humoru zarówno autorki, jak i jej rozmówców. Innym razem budząca zdziwienie, zażenowanie czy nawet lęk. A potem znowu bawiąca nas absurdem albo zupełną nieprzystawalnością do naszych, polskich, realiów. Milena Rachid-Chehab spotyka się z przeróżnymi ludźmi i to z ich opowieści skrupulatnie konstruuje mozaikowy obraz Zjednoczonego Królestwa.
Zaczyna intrygująco, pisząc o kursie dla profesjonalnych kamerdynerów, ludzi oddanych pasji porządkowania świata, ułatwiania swoim państwu organizacji życia codziennego i…pakowaniu ryzy pergaminu do każdej walizki pod pozorem uszczęśliwiania ubrań się w niej znajdujących. Autorka przeprowadziła też ciekawy wywiad ze współtwórcą Latającego Cyrku Monty Pythona, Johnem Cleesem o trudnym życiu komika albo pomysłowym pastorem, który część pustoszejącego kościoła przekształcił w kawiarnię, a swej rozmówczyni oświadcza:
Czy naszą misją jest serwować kawę, zapiekankę z buraka z kozim serem i szarlotkę na ciepło? Nie. Czy gdyby Jezus wrócił dziś na ziemię, otworzyłby kawiarnię i został baristą? Pewnie nie, ale myślę, że gdyby wpadł do nas posiedziałby chwilkę dłużej. Czy Bóg działa przez tę kawiarnię? Na pewno. [s. 149]
Z krotochwilnego nastroju momentalnie wybijają nas opowieści dotyczące np. muzułmańskiego telefonu zaufania dla młodzieży, pracowniczych horrorów czy rasizmu w świecie mody. Jest też wspomnienie Krwawej Niedzieli czy zamachu na rzecz wyzwolenia Walii. Każdy człowiek dodaje swoją optykę do przeróżnych sposobów patrzenia na świat, dokłada swoją opowieść do wielkiej historii swojego kraju.
Autorka nie poprzestaje jednak na wskazaniu różnic kulturowych, postępujących przeobrażeń obyczajowych czy społecznych. Jest tu także złowieszcze widmo brexitu, tajemniczej zmiany, rozmiaru której sami Brytyjczycy nie są w stanie przewidzieć. Czytelnikowi udziela się podskórny niepokój rozmówców Mileny Rachid-Chehab, a choć Wyspy znów zdają się odpływać, odłączać od reszty Europy, to jednak część kwestii podejmowanych przez autorkę zapewne wkrótce zostanie lub już została dostrzeżona w kraju nad Wisłą. Może nie doczekamy się zbyt szybko szkoły dla ekskluzywnych kamerdynerów czy klubów bingo, jednak tematów o charakterze wspólnym jest więcej. Desakralizacja świątyń i postępująca ogólna laicyzacja społeczeństwa, powolne wymieranie małych miasteczek, problemy mniejszości czy potrzeba uświadamiania dzieci i młodzieży – to zaledwie kilka takich spraw wziętych „z brzegu”.
Tak więc w opowieści Mileny Rachid-Chehab oprócz wspaniałych portretów i anegdotycznych opowieści-perełek, mamy sporo tematów uniwersalnych, skłaniających do refleksji. Lekkie pióro autorki, ciekawie dobrani rozmówcy, ale i cyzelowanie opowieści tak, że zostawiają nas z subtelnym niedosytem – wszystko to sprawia, że Komu bije Big Ben. Brytyjczycy w sosie własnym to książka, którą czyta się świetnie (choć czasem z niedowierzaniem) i z ciągłym apetytem na więcej.
Dominika Pawlikowska