Najlepsi. Kowboje, którzy polecieli w kosmos Toma Wolfe nie jest książką nową, jej pierwsze wydanie pod tytułem The Right Stuff miało miejsce w 1979 roku i niemal z miejsca otrzymała nagrodę dla najlepszej publikacji non-fiction. Historia pilotów oblatywaczy, pierwszych lotów eksperymentalnych i samego NASA stała się przełomem w historii amerykańskiego dziennikarstwa, ale i kultową pozycją dla wszystkich fanów lotów kosmicznych.
Tom Wolf, Najlepsi. Kowboje, którzy polecieli w kosmos
Przełożył Jan Kraśko
Wydawnictwo Agora, Warszawa 2018
Bohaterami książki są legendy amerykańskiej astronautyki: Chuck Yeager, Joe Walker, Alan Shepard, Gus Grissom czy John Glenn. Ten zbiór charyzmatycznych postaci ogarniętych pasją latania już sam w sobie zawierał ogromny potencjał dla świetnej opowieści. W połączeniu z innowacyjną wówczas ideą Nowego Dziennikarstwa (opartą o stosowanie technik literackich w reportażach i esejach) samego Wolfa, daje efekt wręcz piorunujący.
Sam reportaż zaczyna się jak filmy Alfreda Hitchcocka – od serii śmierci pilotów widzianych z perspektywy ich żon. Ich napięcie, bezradność, niepewność udzielają się nam niemal od razu. A potem patrzymy na te samą sytuację oczyma pilotów, którzy racjonalizują sobie wydarzenia tak, aby samemu nie odczuwać niepokoju w swej ekstremalnej pracy. Ta pogłębiona obserwacja psychologiczna dotycząca sytuacji granicznej połączona z perfekcyjnym warsztatem, obrazowaniem jak w filmie, stanowią preludium do brawurowej opowieści. Nastawionej na szczegół, skrzącej anegdotami, ale także mającej ambicje do pokazania, jak narodziła się niezwykła legenda astronautów i jaki udział w jej kształtowaniu miały media.
Gloryfikacja astronautów naprawdę wymknęła się spod kontroli! W świecie nauki – a program Merkury miał być ponoć przedsięwzięciem naukowym – na pierwszym miejscu stała nauka jako taka, na drugim naukowcy oraz inżynierowie, a obiekty doświadczalne zajmowały pozycję tak niską, że rzadko się o nich myślało. Lecz tutaj obiekty doświadczalne…były bohaterami narodowymi! Bo dokądkolwiek zjechali, zawsze wytwarzała się wokół nich otoczka podziwu i nabożnej czci! Wszyscy inni, czy to fizycy, czy biolodzy, psychiatrzy, czy inżynierowie, stanowili tylko marne przydatki. [s. 216]
Opowieść Wolfa nie nudzi i nie pozwala odłożyć się na półkę. Barwny, żywy, unaoczniający język wciąga czytelnika z równą mocą, co sama historia ludzi. Mówi o znużeniu, powtarzalności procedur, o fizjologii i tragikomizmie sytuacji, w jakich znajdowali się astronauci. Nie pomija niczego, nawet lewatywy.
Ci kowboje igrający ciągle zarówno ze śmiercią, jak i z potworną nudą, stali się także pewnym produktem, znakiem swoich czasów. Nie tylko idolami, jakich potrzebowali Amerykanie, ale i postaciami uwikłanymi w bieżącą politykę. Po kilkudziesięciu latach ten kontekst może nie być czytelny dla wszystkich odbiorców, dlatego wtręty Wolfa dotyczące bieżącej sytuacji w kraju dają niezbędne tło wydarzeń:
Prawda była taka, ze astronauci stali się dla Ameryki nie tylko symbolami zimnowojennego starcia z Rosją, lecz również symbolami politycznego comebacku Kennedy’ego. Stali się pionierami przerobionej wersji „nowych horyzontów”, nieustraszonymi skautami prezydenta, jego atutami w wyścigu do Księżyca i bronią na potężnego Ingenerała. O nie, nie byli już zwykłymi oblatywaczami, ani tym bardziej obiektami doświadczalnymi. [326]
Reportaż Wolfa pokazuje wreszcie, jak wielka rozbieżność byłą pomiędzy sielankowym, cukierkowym obrazem astronautów wykreowanym dla potrzeb masowych odbiorców, a faktycznym zagrożeniem, jakiemu stawiali czoła na co dzień.
Najlepsi. Kowboje, którzy polecieli w kosmos to pozycja obowiązkowa dla czytelników literatury non fiction, ale i dla tych, dla których poprzednie polskie wydanie książki z 1993 roku (pod tytułem S-kadra) było do tej pory białym krukiem.
Dominika Pawlikowska