Polska, jaką w swoim cyklu przedstawia Marcin Kącki, nie ocieka krwią, a trup nie ściele się w niej ani gęsto, ani widowiskowo. Jednak większość z ponad dwudziestu historii to wręcz trudne do uwierzenia przypadki ludzi, którzy stanęli po drugiej stronie moralności, etyki i – w końcu – prawa.
Marcin Kącki, Plaża za szafą
Wydawnictwo Agora, Warszawa 2017
Historie kryminalne opisane przez Marcina Kąckiego to pokłosie 10 lat pracy dziennikarskiej autora. Mnogość spraw, jakimi się w tym czasie zajmował, pozwoliła na wyselekcjonowanie najbardziej zajmujących, skatalogowanie tematów przewodnich, pogrupowanie opowieści. Stąd 5 spójnych rozdziałów. Reportaże, które wywierają olbrzymie wrażenie to zwłaszcza te dotyczące kwestii medycznych, ale i samego środowiska lekarzy, ratowników, branży farmaceutycznej (tytuł rozdziału: Medical thriller). Wciągają historie kobiet uwikłanych w historie zarówno kryminalne, jak i obyczajowe (tytuł rozdziału: Kryminalna Polka). Arcyciekawe są zapisy nietypowych śledztw, zwłaszcza rozczulająca opowieść o złodzieju obrazu Moneta oraz ta o bombiarzach pełnych ogłady z epizodyczną, aczkolwiek znaczącą, postacią sprzątacza – emerytowanego pracownika specnazu (w rozdziale: Tropy). Znajdziemy tu także poruszające relacje związane z nadużyciami o charakterze seksualnym. W jednej z nich głównym bohaterem jest arcybiskup Paetz, a po drobiazgowym śledztwie reporterskim Kącki wyjawia nowe wątki w tej bulwersującej opinię publiczną sprawie.
Wszystkie reportaże łączą ze sobą mocna, często wręcz trudna do uwierzenia historia, dociekliwość autora, przedstawienie bohaterów w sposób niezwykle zniuansowany oraz próba zdiagnozowania społeczności, w której dzieje się akcja. Większość tekstów to po prostu arcyciekawe wyimki z polskiej rzeczywistości, w których zamiast spektakularnych śledztw i widowiskowych akcji policyjnych otrzymujemy prawdę o zwykłych ludziach w niespotykanych sytuacjach.
Jak we wstępie pisze sam autor:
Niewiele przeczytałem powieści kryminalnych, rzadko oglądałem filmy, a seriale omijałem z daleka. Nudziły mnie, bo życie daje po mordzie najbardziej wymyślnym pomysłom literackim i scenariuszom. […] Szanowny Czytelniku, nie ma tu, jak w serialu, krwi o smaku syropu malinowego lub wydumanych, jak w powieści, psychopatów o nadludzkich umiejętnościach. Jest za to pytanie, którym reportaż się karmi, a którego boisz się bardziej niż filmowego suspensu – czy mógłbyś stać się jednym z bohaterów tej książki?
Dominika Pawlikowska