To już naprawdę ostatni moment na podjęcie decyzji o prezencie z okazji Dnia dziecka. Tym, którzy poszukują książkowej inspiracji, służymy pomocą. Kapitalny komiks autorstwa Tomasza Samojlika to, jak zwykle u tego autora, doskonała zabawa dla małych i dużych.
Tomasz Samojlik, Zguba zębiełków, IV tom serii Saga o Ryjówce
Kultura Gniewu, 2018
Dobrzyk – umiarkowanie błyskotliwa ryjówka co jakiś czas stająca oko w oko z prawdziwym zagrożeniem, jest postacią, która zdążyła zdobyć sobie rzesze fanów. Wydana w połowie maja Zguba zębiełków to już czwarty tom przygód ryjówki przeznaczenia, która – wraz ze swoją drużyną – stawiła już czoło starożytnej przepowiedni, inwazji norek amerykańskich albo zagrożeniu pożarowemu.
Tym razem nie jest lepiej. Idzie zima, chciałoby się nawet powiedzieć: Winter is coming. Dla ryjówkowej społeczności oznacza to kolejne problemy, które szybko zaczynają narastać aż do walki o przetrwanie. Kto by pomyślał, że w świecie ryjówkowatych mogą rozgrywać się aż takie dramaty! Samojlik – biolog, popularyzator wiedzy naukowej i wytrawny komiksiarz – po raz kolejny stawia na niezawodne połączenie czterech składników, który to miks daje prawdziwą mieszankę wybuchową.
Po pierwsze: wartka akcja
Komiks Samojlika nie nudzi. Mrożąca krew w żyłach historia, zwroty akcji, których dramatyzmu nie powstydziliby się twórcy thrillerów, w końcu – świetne postaci, które napędzają całość. Fabularne twisty są efektami umiejętnie wprowadzonych wątków drugo-czy trzecioplanowych, a nie rozwiązaniami konstruowanymi naprędce. Całość jest przemyślana i zaskakująca. To komiksowy storytelling w najlepszym wydaniu.
Po drugie: samo życie
Niezależnie czy autor pisze o bohaterskich dzięciołach, życiu żubrów czy wilczej watasze, z kart jego opowieści przebijają prawdziwe historie dziejące się na co dzień w przyrodzie. Świat najmniejszych ssaków w Polsce: ryjówek, rzęsorków i zębiełków to kolejny fascynujący obraz. Niejako przy okazji dowiadujemy się na przykład, że ryjówki przed zimą przechodzą skomplikowany proces miniaturyzacji. Takich niesamowitych faktów jest tu więcej.
W komiksie znajdziemy też trochę ekologicznej publicystyki (np. mordercza mgła). Autor, nawet jeśli w danym momencie stawia na walor edukacyjny, ani przez chwilę nie wpada w pułapkę uproszczeń czy mentorskiego tonu. Daje za to punkt wyjścia do rozmowy o aktualnych problemach i wyzwaniach współczesnej ekologii albo o zwykłej, ludzkiej przyzwoitości w stosunku do przedstawicieli świata przyrody.
Po trzecie: flirt z popkulturą, po czwarte: humor
Zguba zębiełków samym swoim tytułem sugeruje opowieść przygodową. Ryjówka przeznaczenia o swojsko brzmiącym imieniu Dobrzyk jest jednak zaprzeczeniem ideału superbohatera, a z opałów zazwyczaj wyciąga go drużyna wiernych przyjaciół. Dzieci bawią się więc samą historią, dorosłych, albo tych bardziej oczytanych (i opatrzonych) z popkulturowymi kliszami, cieszą nawiązania do innych opowieści. Oprócz schematów i konstrukcji słownych zaczerpniętych z kina przygodowego są więc czytelne odniesienia na przykład do Drużyny Pierścienia czy Pieśni lodu i ognia. To puszczenie oka do czytelnika, możliwości różnych odczytań, potęgują czytelniczą frajdę i dają uniwersalną opowieść, z której się nie wyrasta.
Efekt komiczny zaś budują i fajtłapowaty superbohater, i efekt zderzenia schematów wielkiej opowieści z miniaturowym światem ryjówkowatych, w końcu także zapadający w pamięć bohaterowie epizodyczni, jak kruki czy kukułka odlatująca na zimę do Afryki.
Zguba zębiełków jest więc mądra, zabawna i sprawnie skonstruowana. Doskonała do czytania nie tylko w Dzień dziecka. Kto jeszcze nie wkroczył do świata ryjówek, powinien to jak najszybciej nadrobić.
Dominika Pawlikowska