Książka Filipa Springera to kolejna wyczekiwana publikacja, która przybliża historie miast. Tym razem obiektami, które bierze pod lupę nie są pojedyncze budowle, a całe miejskie organizmy – dawne siedziby wojewódzkie, które utraciły swój status w 1999 roku. Pisarz skupia się na tych lekko prowincjonalnych, z których po zmianie podziału administracyjnego uszło życie. Ale Springer obrazując je nie ulega zniechęceniu, a z jego opowieści wyłania się – mimo wszystko – optymistyczny obraz Polski mniejszych miast.
Filip Springer; Miasto Archipelag. Polska mniejszych miast
Wydawnictwo Karakter, 2016
Reforma administracyjna, która weszła w życie 1 czerwca 1975 roku, oznaczała niezwykły awans dla wielu średnich lub nawet nieco prowincjonalnych miast. To wówczas powstało 49 województw, ich centra z dnia na dzień rosły w siłę, a ludziom żyło się dostatnio. Tak przynajmniej kariery swoich miast wspominają dziś mieszkańcy, którzy wraz z kolejną reformą z końcem 1998 roku powrócili na prowincję. Filip Springer, niestrudzony portrecista fenomenów architektonicznych i dziennikarz, odwiedza 31 z nich.
Springer śledzi dzieje byłych miast wojewódzkich, pokazuje historię ich awansu, optymizm towarzyszący zmianom i nastroje panujące wśród budowniczych sukcesów. Wraz z powstaniem 16 województw wszystko się zmienia, pojawia się problem bezrobocia, mieszkańcy emigrują do większych ośrodków w poszukiwaniu pracy. Zamiera inicjatywa, kultura, a jedną z największych tęsknot staje się budowa lokalnego McDonalda.
31 opowieści o ośrodkach w pewnym momencie zlewa się w jedną, uniwersalną historię o erozji miasta w ogóle, o ludziach, którym pozostały jedynie wspomnienia dawnej chwały, pogodzonych z faktem, że „lepiej już było”. Wszystkie miasta są zadziwiająco podobne. Przede wszystkim słabo skomunikowane, wydaje się nawet, że łatwiej dotrzeć do Madrytu niż do Przemyśla czy Kalisza, nie mówiąc już o szczególnie zapadającym w pamięć przykładzie Tarnobrzegu. We wszystkich są dzielnice, do których lepiej nie zaglądać i zakłady, które wcześniej dawały pracę, a teraz najczęściej niszczeją. Miasta funkcjonują w oderwaniu od siebie i od większych ośrodków, często pozostawione na pastwę losu. Taką interpretację sugeruje z resztą już sam tytuł całości – archipelag to [za Wikipedią:] grupa wysp położonych blisko siebie, najczęściej o wspólnej genezie i podobnej budowie geologicznej.
Marazm, niemoc i sentyment do dawnych czasów to jednak tylko część historii. Bo oprócz dawnych stolic na prawdziwych bohaterów książki wyrastają ci, którzy w prowincjonalnych miastach i miasteczkach tworzą nową jakość: polityczną (jak choćby rzadzący w Słupsku Robert Biedroń), kulturalną (twórcy popkultury), biznesową (od twórców stron i dużych biznesmenów po niewielkie placówki usługowe). Pisarz jasnym światłem obrysowuje ludzi, którzy nadal walczą, pomimo słabszych warunków i generalnego odwrotu od mniejszych miejscowości. Ci, którzy pracują na własny rachunek, emanują inicjatywą i pozytywną energią. I, co ciekawe, mnożą zalety życia w prowincjonalnych lokalizacjach.
Miasto Archipelag to inspirująca podróż przez Polskę i historie, które czyta się jak dobrą powieść. Nostalgiczną, ale i budującą.
Dominika Pawlikowska