serial Kalifat
Przede wszystkim godnym pochwały zabiegiem stylistycznym jest ukazanie rzeczywistości radykałów islamskich z punktu widzenia kobiet, z których każda miała z tym światem do czynienia, tylko w nieco inny sposób | fot.: netflix

Kalifat: Trzy historie. Trzy dziewczyny. Trzy wojny

Najnowszy serial Netfliksa wbija w fotel. Formą i treścią. „Kalifat” Wilhelma Behrmana i Niklasa Rockströma podejmuje temat terroryzmu, który korzenie ma w Państwie Islamskim. Pozwala spojrzeć na tę drażliwą kwestię z kilku perspektyw. Przede wszystkim godnym pochwały zabiegiem stylistycznym jest ukazanie rzeczywistości radykałów islamskich z punktu widzenia kobiet, z których każda miała z tym światem do czynienia, tylko w nieco inny sposób.

Ofiara

Jako pierwszą poznajemy Pervin, dziewczynę, która uciekła do Państwa Islamskiego, by tam rozpocząć nowe życie. Pełna wzniosłych ideałów trafia do Kalifatu, dokładnie do Rakki. Zostaje żoną Husana, bojownika ISIS, i szybko przekonuje się, że szczytne hasła, których nasłuchała się jeszcze w Szwecji, to pustosłowie, a każdy dzień życie na Wschodzie to walka o przetrwanie. Kobieta, choć kocha swojego męża (z wzajemnością) czuje się ograniczona, zastraszona i osaczona przez system nakazów i zakazów stworzonych przez wspólnotę. Nic dziwnego, że nawet tak zastraszona kobieta chce wreszcie stamtąd uciec. Decyduje się na ten krok, bo chce zapewnić godne życie, bez przemocy i upokorzenia, sobie i swojej córce. Wkrótce jej plan będzie miał szansę się ziścić, ale jakim kosztem?

Kandydatki

Sulle chodzi do szkoły w Sztokholmie. Jej najlepszą przyjaciółką jest Karima. Obie dziewczyny są nastolatkami pochodzenia arabskiego, jednak nie są radykalne w wyznawaniu swojej wiary czy poglądach. Do czasu… Poznajemy je jako przeciętne, niewyróżniające się nastolatki słuchające rapu, podkochujące się w chłopakach i przeżywające pokoleniowy bunt. Obie nie mają oparcia w rodzicach w tym trudnym okresie – Sulle czuje się ignorowana przez najbliższych, a Karima jest dosłownie pozostawiona sama sobie. Jej mama zmarła, a ojciec całkowicie się załamał po śmierci żony. Jako czeczeński weteran żyje też ze wstrząsającymi wspomnieniami z przeszłości, których wizje wciąż nawiedzają go w snach lub alkoholowych zwidach. Przyjaciółki radzą sobie same, jak potrafią. Pomocną dłoń wyciąga do nich asystent nauczyciela, Ibbe. Mężczyzna poświęca dziewczynom czas i uwagę. Wkrótce tematy ich rozmów zaczynają dotyczyć, a potem skupiać się wokół… islamu. Początkowe luźne wymiany zdań stają się zażartymi dyskusjami na temat wierności ideałom i kwestii poświęcenia za nie. Sulle i Karima zaczynają nosić hidżaby…

(Anioł) stróż

Centralną postacią serialu jest Fatima, której losy splatają się z losami pozostałych bohaterek. Kobieta jest córką oficera, który zdążył ewakuować rodzinę przed masakrą w Srebrnicy. Zamieszkuje w Sztokholmie. Fatima podejmuje pracę w wywiadzie i jako tajny pracownik Szwedzkiej Policji Bezpieczeństwa zajmuje się rozpracowywaniem siatki radykalnych islamskich terrorystów w Szwecji. Dzięki swojej informatorce dowiaduje się, że ISIS planuje przeprowadzenie zamachu, nie wiadomo tylko kiedy i gdzie. Policjantka za wszelką cenę chce zdemaskować przestępców, którzy swoich ludzi mają również w Szwecji. Werbują kobiety, by zasilały szeregi ekstremistów, opuszczały Europę i zamieszkiwały w Państwie Islamskim. Bojownicy podejmują pracę w miejscach, gdzie jest dostęp do młodych ludzi. Zdobywają ich zaufanie, oferując wsparcie, pomoc, uwagę, wnikają w umysły, przejmują kontrolę… Informatorka Fatimy stała się ofiarą takiego podstępnego działania. Teraz dla dobra córki chce uciec z piekła.

Serial robi ogromne wrażenie. Osiem odcinków niesie ze sobą potężny ładunek emocji i wiedzy. Bywa szokujący, bo scenarzyści nie bawią się w wyszukane metafory i subtelności języka. Tego okrutnego świata nie można oswoić. I choć w pewnym momencie serial przybiera ton nieco moralizatorski – jesteśmy w stanie to wybaczyć. W końcu jest kierowany także do tych, dla których pokusa powrócenia do źródeł religii może oznaczać zwrócenie się w stronę radykalizmu. A także do ich rodziców.

Sposób realizacji serialu powoduje, że napięcie rośnie z każdą kolejną częścią. I chociaż od początku wiemy (mniej więcej, bo czeka nas przynajmniej jeden plot twist), jak historia się potoczy, to i tak śledzimy losy bohaterów z zapartym tchem.

Podobnie, jak omawiany niedawno Unorthodox, religia jest tu pretekstem do pokazania pewnych mechanizmów. Manipulacji, władzy, bezsilności. To nie jest serial o islamie. Zamiast tego opowiada o dyskretnym uroku zła. O winie i karze. Tu nic nie jest czarno-białe. To film o nienawiści, rozpaczy i zagubieniu, któremu ulegamy bez względu na wyznawaną wiarę czy zasobność portfela. Tutaj każda z bohaterek prowadzi swoją „świętą wojnę”, każda walczy o coś innego… I proces, który prowadzi je do celu, jest sednem tej historii. A w każdej z tych dróg możemy i my odnaleźć siebie. Swój dżihad.

KOL

Sprawdź także

gabinet osobliwości

„Gabinet osobliwości Guillermo del Toro” – nowe oblicze grozy

„Gabinet osobliwości Guillermo del Toro” to serial, który ukazał się na platformie streamingowej Netflix pod …