„Narcos” to bez żadnych wątpliwości jeden z najciekawszych a jednocześnie najlepszych seriali ostatnich lat. Twórcom w sposób znakomity udało się połączyć quasi reportażową formę z wartką i świetnie napisaną fabułą. Jak doskonale wiadomo, w ostatnim sezonie akcja „Narcos” przeniosła się do Meksyku, czyli kraju, który obecnie stanowi niesławne „centrum” narkobiznesu a jednocześnie stanowi obszar brutalnej wojny pomiędzy potężnymi meksykańskimi kartelami, specjalnymi siłami policyjnymi oraz wojskiem.
Pierwszy sezon „Narcos: Meksyk” stanowił jedynie swego rodzaju wprowadzenie do następnych części historii. Widzowie poznali same początki sytuacji, w jakiej obecnie znajduje się Meksyk, a więc moment, w którym meksykańskie kartele zaczęły zmieniać sposób swojego działania. Kolejny sezon meksykańskiej edycji serialu „Narcos” jest jedynie kwestią czasu. Widzowie na całym świecie czekają na premierę drugiego sezonu z ogromną niecierpliwością. W realiach USA lub też krajów latynoskich owa niecierpliwość jest całkowicie zrozumiała. Jednak dla polskiego widza z pewnością nie wszystkie kwestie pozostają jasne. Przyjrzyjmy się więc nieco dokładniej temu, dlaczego naprawdę będzie zapoznać się z kolejnym sezonem sztandarowej produkcji platformy Netflix.
Drugi sezon Narcos: co nas czeka?
Pierwszy sezon meksykańskiej edycji „Narcos” zrobił na widzach ogromne wrażenie. A przecież była to tylko opowieść o dość skromnych początkach narkobiznesu w Meksyku, początkach, które pod żadnym aspektem nie mogą się równać z sytuacją obecną.
Na temat wojny narkotykowej w Meksyku nakręcono wiele filmów dokumentalnych a także napisano mnóstwo książek reportażowych. Warto tutaj wspomnieć chociażby reportaż „Ameksyka„, którego autorem jest brytyjski reportażysta Ed Vulliamy. Warto wspomnieć, że polski przekład tej książki zdobył nagrodę imienia Ryszarda Kapuścińskiego.
Skąd jednak tak ogromne zainteresowanie Meksykiem? Aktualna sytuacja w tym kraju to realia nieporównywalne z czymkolwiek innym: nawet Kolumbia za czasów Escobara nie może tutaj stanowić adekwatnego odniesienia. Meksykańskie kartele, zwłaszcza te najpotężniejsze jak Los Zetas lub Cartel de Sinaloa, osiągnęły potęgę, dzięki której są w stanie nie tylko rywalizować pomiędzy sobą ale wręcz toczyć regularną wojnę z meksykańskim wojskiem oraz specjalnymi siłami policyjnymi. DEA szacuje, że największe meksykańskie kartele liczą po 60-70 tysięcy Sicarios, w tym własne jednostki paramilitarne, składające się wyłącznie z byłych żołnierzy jednostek specjalnych (Zetas byli początkowo właśnie tego rodzaju elitarną jednostką pracującą dla Cartel del Golfo, oczywiście tylko do momentu, w którym postanowili się usamodzielnić).
Również pieniądze, jakimi dysponują kartele w Meksyku to kwoty ogromne, liczone w miliardach dolarów. To wszystko łącznie ze świetną organizacją wewnętrzną meksykańskich karteli oraz ich niesamowitą brutalnością sprawia, że Meksyk stanowi obecnie arenę prawdziwej wojny, która w każdym roku przynosi dziesiątki tysięcy ofiar.
Właśnie o tym będzie opowiadał kolejny sezon „Narcos”. Twórcy powoli zaczynają opuszczać przeszłość i przenosić nas w realia brutalnej teraźniejszości. Nie łudźmy się także, że problem w żaden sposób nas nie dotyczy: według DEA meksykańskie kartele działają obecnie także w Hiszpanii czy Wielkiej Brytanii a biorąc pod uwagę ich potęgę dalsza ekspansja wydaje się stanowić jedynie kwestię czasu.
RŁO