Anglia, przełom lat 20. i 30. XX wieku. Dwie przyjaciółki, kobiety z wyższych sfer, lekko zblazowane monotonią codziennego życia i z pozoru niezwykle udanymi, trwającymi od 5 lat małżeństwami. Ich mężowie to, przekonani o niezachwianości związków sakramentalnych zamożni mężczyźni, których ulubioną rozrywką jest gra w golfa. Wieje nudą? Nie wtedy, kiedy sztukę na podstawie farsy Noëla Cowarda reżyseruje Krystyna Janda, a w głównych rolach obsadza Maję Ostaszewską i Magdalenę Cielecką.
Upadłe anioły
Obsada: Magdalena Cielecka, Marta Chyczewska, Maja Ostaszewska, Tomasz Drabek, Wojciech Kalarus, Cezary Kosiński/Maciej Wierzbicki
Kim są anioły?
Julia (Cielecka) i Jane (Ostaszewska) są przyjaciółkami od dzieciństwa. Znają się na wskroś, nie mają przed sobą tajemnic. Są z goła różne, ale chyba właśnie to sprawia, że tak doskonale się dogadują, uzupełniają. Julia sprawia wrażenie silnej, zrównoważonej, rzeczowej. Jane bardziej eterycznej, ale też neurotycznej. W miarę jak rozwija się akcja sztuki okazuje się, że nie można stosować wobec nich klasyfikacji zero-jedynkowej.
Farsa rozpoczyna się sceną zwykłego poranka w domu zamożnej angielskiej rodziny. Żona czyta gazetę, mąż planuje weekendowy wypad z przyjacielem, by grać w golfa. Akcja zagęszcza się w momencie, gdy panowie wyjeżdżają, a kobiety dowiadują się, że mężczyzna, w którym obie zakochały się i romansowały niegdyś podczas wakacji, pojawił się w Londynie. I mimo tego, że są statecznymi żonami, samo wspomnienie tamtych chwil, mobilizuje je do porzucenia obaw przed konsekwencjami i gorączkowego przygotowywania się na spotkanie z dawnym kochankiem (może stara namiętność odżyje?).
Błyskotliwy humor
Tytułowy upadek dwóch pięknych aniołów, został przedstawiony w sposób humorystyczny, komiczny i błyskotliwy jednocześnie. Duet Ostaszewska-Cielecka sprawdził się całkowicie, nadając swoim bohaterom nutę przerysowanego melodramatyzmu i niewymuszonej naiwności. Odtwórczynie głównych ról dały popis nie tylko aktorskich, ale momentami wręcz akrobatycznych umiejętności. Absolutnie nie wolno zapominać o postaci pokojówki w wykonaniu Marty Chyczewskiej, która jest totalnym, przez co drażniącym, przeciwieństwem, nieco infantylnych chlebodawczyń. Również role męskie, grane przez Tomasza Drabka, Wojciecha Kalarusa oraz Cezarego Kosińskiego, są dobrze skrojone i wnoszą do spektaklu wiele emocji. Dopełnieniem doskonałej obsady są zachwycające kostiumy projektu Tomasza Ossolińskiego oraz scenografia autorstwa Macieja Marii Putowskiego.
Upadłe anioły mówią o sprawach trudnych, szukaniu spełnienia, wypaleniu, słabościach i rozterkach sercowych, ludziach, dla których rodzina i małżeństwo stają się ciągiem nudnych, jednakowych dni. Na szczęście to wszystko ujęte w formę farsy, przepełnione dobrym żartem i ironią. Po prostu przyjemne. To koniecznie trzeba zobaczyć.
MGR