Jutro na ulicach polskich miast odbędą się protesty w ramach Międzynarodowego Strajku Kobiet. Manifestacje mają przypomnieć ubiegłoroczny Czarny Protest, który był wyrazem sprzeciwu wobec zaostrzenia prawa aborcyjnego. Zdaniem socjologów coraz bardziej wyraźny konflikt w społeczeństwie powoduje, że rośnie zaangażowanie Polaków w sprawy polityczno-społeczne. Jeżeli nie zmieni się retoryka elit politycznych, to skutki nasilających się protestów trudno będzie przewidzieć.
– Poziom zaangażowania politycznego Polaków jest bardzo niski. W ciągu ostatnich trzech dekad utrzymywał się na poziomie mniej więcej 1–4 proc. całego społeczeństwa, to naprawdę niewiele. Natomiast ostatnie wydarzenia, nie tylko Czarny Protest, lecz także inne manifestacje w ciągu ostatniego roku, pokazały, że rośnie zaangażowanie Polaków w akcje protestacyjne – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes dr Magdalena Nowak-Paralusz, socjolog i politolog z Wyższej Szkoły Bankowej.
Czarny Protest, który 3 października ubiegłego roku odbył się na ulicach większości polskich miast, był wyrazem sprzeciwu wobec rządowych planów radykalnego zaostrzenia prawa aborcyjnego. W największej manifestacji w Warszawie według oficjalnych danych policji uczestniczyło ponad 17 tys. osób. Charakterystycznym elementem protestu był czarny strój uczestników, stąd nazwa Czarny Poniedziałek. Ogólnopolska akcja odniosła oczekiwany skutek – rząd wycofał się z kontrowersyjnej ustawy procedowanej w Sejmie.
Zdaniem socjolożki z Wyższej Szkoły Bankowej Czarny Protest pokazał niespotykane w ciągu ostatnich trzech dekad zaangażowanie Polaków w sprawy społeczno-polityczne. Poza tym przyciągnął nie tylko obrońców kompromisu aborcyjnego, lecz także tych, którzy chcieli zamanifestować swój sprzeciw w ogóle wobec polityki rządowej.
– Czarny Protest był wyrazem społecznej potrzeby. Społeczeństwo wyszło na ulice manifestować swoje poglądy i postawy wobec tego, co reprezentują elity polityczne. Z tego faktu powinniśmy się cieszyć, ponieważ pokazuje przejście od homo sovieticus, czyli ubezwłasnowolnionego człowieka, do człowieka zaangażowanego, do sytuacji, w której ludzie wychodzą na ulicę, żeby protestować oraz pokazać, co myślą i czego potrzebują – mówi dr Magdalena Nowak-Paralusz.
W tegoroczny Dzień Kobiet planowana jest powtórka Czarnego Protestu. Na ulicach Warszawy i w wielu miastach Polski odbędą się manifestacje w ramach Międzynarodowego Strajku Kobiet, którego motywem przewodnim jest sprzeciw wobec nacjonalizmu. Równolegle kobiety będą tego dnia manifestować na ulicach miast w 40 krajach świata.
W Polsce, podobnie jak poprzednio, charakterystycznym elementem protestów będzie czarny strój uczestników. Poza sprzeciwem wobec nacjonalizmu i feministycznymi hasłami jednym z głównych przyczynków tegorocznego strajku jest rządowy projekt ustawy, według którego antykoncepcja awaryjna będzie wydawana wyłącznie na podstawie recepty wypisanej przez lekarza, przez co dostęp do niej zostanie bardzo ograniczony.
– Różnica pomiędzy październikowym protestem a tym planowanym na 8 marca jest zasadnicza. Poprzednio Polki i Polacy walczyli o swoje, protestowali przeciwko planowanym zmianom, które miały dotknąć ich bezpośrednio. Natomiast manifestacje w Dzień Kobiet odbędą się w ramach Międzynarodowego Strajku Kobiet, który dotyczy głównie walki z nacjonalizmem zalewającym świat. To nie dotyka Polaków tak bezpośrednio, dlatego trzeba się spodziewać, że zaangażowanie społeczne będzie z pewnością zdecydowanie mniejsze niż w październiku – podkreśla dr Magdalena Nowak-Paralusz.
Zdaniem socjolożki charakterystyczna dla obu protestów jest rola mediów społecznościowych, które w obecnych czasach odgrywają znaczącą rolę w angażowaniu społeczeństwa w sprawy społeczno-polityczne. Zwłaszcza młode pokolenie organizuje się najpierw wirtualnie, a dopiero potem przenosi swoje działania do rzeczywistości i wychodzi na ulice w obronie swoich wartości.
– Społeczeństwo, które chce wyrazić swój sprzeciw wobec władzy, pokazuje to w tradycyjny sposób, wychodząc na ulice i protestując. Natomiast Czarny Protest pokazał, że media społecznościowe bardzo zaktywizowały Polaków do zaangażowania, choćby do założenia czarnego stroju. Poza kolorem, który miał symbolizować utożsamianie się z ideą protestu, można było zrobić sobie zdjęcie albo zalajkować i w ten sposób również wziąć udział w strajku, nie wychodząc na ulicę. Tradycyjne formy sprzeciwu będą coraz mniej angażowały społeczeństwo, ponieważ nie każdy z młodych ludzi ma czas, żeby wyjść i zaprotestować, natomiast lajkowanie czy oznaczenie hashtagiem nie jest problemem – uważa dr Magdalena Nowak-Paralusz.
Coraz częstsze manifestacje – zbliżone zarówno do prawej, jak i lewej strony sceny politycznej – wskazują bardzo dużą polaryzację polskiego społeczeństwa, ale i niespotykany dotąd poziom aktywności politycznej. Zdaniem socjolożki z tego właśnie wynika rosnące zaangażowanie Polaków w sprawy społeczno-polityczne.
– Mamy tak nasilony konflikt, że ludzie się mobilizują, ponieważ każdy utożsamia się z określoną ideą i chce jej bronić. Natomiast politycy w swoich przekazach dążą do jeszcze większego podziału, który pozwala na realizację politycznych interesów poszczególnych partii według zasady dziel i rządź. Jeżeli ta retoryka się nie zmieni, a protesty przybiorą na sile, to skończą się pokojowe manifestacje, a rozpoczną się takie protesty, których skutków nikt nie będzie w stanie przewidzieć – wskazuje dr Magdalena Nowak-Paralusz.
@Newseria