Na przełomie stycznia i lutego wygasają kadencje większości członków Rady Polityki Pieniężnej i prezydent oraz nowa większość parlamentarna mogą wybrać swoich przedstawicieli. W ocenie ekonomistów i analityków znajdą się w niej zwolennicy luzowania polityki monetarnej Narodowego Banku Polskiego. Znaczących obniżek stóp oczekiwać jednak raczej nie należy.
W styczniu i lutym kończy się kadencja ośmiu z dziewięciu członków RPP. Jedynie Jerzy Osiatyński, który objął stanowisko po zrzeczeniu się funkcji przez Zytę Gilowską, zasiadać ma w Radzie do końca 2019 roku. Jednocześnie w czerwcu 2016 roku upływa mandat prezesa NBP Marka Belki.
– Myślę, że patrząc na deklaracje polityczne, to spodziewalibyśmy się raczej uzupełnienia składu rady w kierunku bardziej gołębiej – ocenia w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Inwestor Adam Dakowicz, prezes zarządu AgioFunds TFI. – I z punktu widzenia oceny jakości polityki makroekonomicznej może różnie być to komentowane. Natomiast z punktu widzenia sprzyjania koniunkturze, wzrostowi, to będzie to in plus.
Znanych jest już pięcioro kandydatów PiS do nowej Rady, dwoje z ramienia Sejmu i trzech z Senatu. Są nimi Grażyna Ancyparowicz i Eryk Łon oraz Eugeniusz Gatnar, Marek Chrzanowski i Jerzy Kropiwnicki. PO zaproponowała Marka Dąbrowskiego (Sejm) i Cezarego Wójcika (Senat).
O ile jednak oczekiwania co do polityki monetarnej są różne, o tyle zdaniem Adama Dakowicza obecnie należy się raczej spodziewać jej luzowania, zwiększania ilości pieniądza na rynku, a tym samym obniżania jego ceny.
– Tak jak wielu ekonomistów, tak wiele opinii możemy na ten temat odnaleźć. Natomiast krótkookresowo potencjalnie nowi członkowie będą tymi raczej luzującymi politykę monetarną. Myślę, że z perspektywy czasu przedsiębiorcy będą oceniali ten okres jako pozytywny.
Można założyć, że Rada Polityki Pieniężnej w nowym składzie praktycznie zablokuje ewentualne podwyżki stóp procentowych, ale wielkich obniżek też raczej oczekiwać nie należy.
– Jakkolwiek zapowiadana jest obniżka stóp krótkookresowych, to nie widzę istotnej przestrzeni do większej obniżki – mówi prezes AgioFunds TFI. – Oczywiście może się zdarzyć demonstracja swego rodzaju woli. Może być tak, że Rada w nowym składzie zdecyduje się na obniżenie jeszcze raz sygnalnie stóp procentowych po to, żeby pokazać, że jest pewna możliwość i moc sprawcza oddziaływania na politykę gospodarczą.
Rada Polityki Pieniężnej odpowiada w Polsce za inflację. Jej zadaniem jest utrzymywanie cen w ryzach i pilnowanie, by nie odbiegały one za bardzo od celu inflacyjnego NBP. Pojawiają się jednak pomysły, by jej kompetencje rozszerzyć, by podobnie tak jak Fed w Stanach Zjednoczonych odpowiadała ona też za walkę z bezrobociem. Prezes AgioFunds TFI nie uważa, by był to dobry pomysł.
– Jesteśmy w takim okresie, gdzie rąk do pracy za chwilę zacznie poważnie brakować. Nie sądzę, żeby był potrzebny szczególny dopalacz, czyli specjalna troska Narodowego Banku Polskiego o rynek pracy. Jeśli odwrócimy reformę emerytalną, o czym się dosyć głośno mówi, to za chwilę spotkamy się z sytuacją poważnego deficytu rąk do pracy. Dlatego w moim przekonaniu nie potrzeba tutaj dodatkowych stymulatorów.
Komisja senacka opinie w sprawie kandydatów na członków Rady Polityki Pieniężnej wyda jutro. Natomiast powołanie członków RPP oraz złożenie przysięgi powołanego przez Senat gremium zaplanowane jest na posiedzeniu w środę, 13 stycznia, o godz. 11.00.
@Newseria