Ludzkość uprawia sport już od czasów starożytnych. Przecież już w antyku rozpoczęły się znane nam do dziś zawody zwane igrzyskami olimpijskimi, w której udział brali sportowcy z Grecji. Odbywały się one w miejscowości zwanej Olimpią co cztery lata – termin olimpiada oznacza właśnie okres między jednymi igrzyskami a tymi następnymi. Na ten czas ogłaszano tzw. „pokój boży” i zawieszano wszelakie konflikty zbrojne.
Igrzyska były wydarzeniem o niebywale doniosłym charakterze, stanowiły swoiste święto dla starożytnych Greków. Zawody trwały pięć dni, a zanim się one rozpoczęły zawodnicy mieli powinność złożyć przysięgi przed posągiem Zeusa. Każdy ze startujących wraz ze swym ojcem i braćmi obiecywał, iż nie dopuści się żadnego oszustwa podczas trwania igrzysk, a ponadto potwierdzali to następną przysięgą, w której przyznawał się do solidnych ćwiczeń przez okres dziesięciu miesięcy przed tym sportowym świętem. Ten, który wygrał igrzyska stawał się sławny oraz otrzymywał laur olimpijski i tytuł olimpionika. Współcześni sportowcy starają się dorównać tym sprzed wieków, ale tylko nieliczni zdołają stanąć na tyle wysoko w panteonie sław sportu. Jedynie determinacja i nieustępliwość w dążeniu do celu pozwoli im odnieść sukces.
Jamajska torpeda
Jedną z takich zdeterminowanych osób jest bez wątpienia postać Usaina Bolta, określany mianem najszybszego człowieka na świecie. Podczas igrzysk olimpijskich w Pekinie, Londynie oraz Rio de Janeiro stał się mistrzem olimpijskim, może również pochwalić się kolekcją czternastu medali, z czego 11 złotych. Jak wygląda sprawa z jego uporem w dążeniu do zapisania się na kartach historii sportu? Niezaprzeczalnie najważniejszą rolę odgrywają tutaj jego rekordy czasowe na dystansie stu oraz dwustu metrów. Już na Igrzyskach Olimpijskich 2008 roku w Pekinie wynikiem 9,68 na 100 metrów zszokował wszystkich fanów lekkoatletyki. Na mistrzostwach świata w Berlinie w 2009 osiągnął już 9,58 na 100 m i 19,19 na 200. Skąd te niesamowite osiągi? Teorii jest mnóstwo, zaczynając sprinterskiego genu ACTN3, który posiada ogromna część jamajskiej populacji, przez długie nogi, aż po bogatą w aluminium jamajską ziemię. Mało kto jednak mówi o tym, że prócz niesamowitych predyspozycji Bolt ma też skoliozę, płaskostopie i jedną nogę krótszą o centymetr od drugiej. Wszystko to narażało sprintera na kontuzje i stres. Ale świat zna innego Bolta: uśmiechniętego, rozrywkowego, nie stroniącego od imprez. Część tej radości oddał także na bieżni, czyniąc ze swojej dyscypliny nie tylko zmaganie, ale i widowisko.
Ale Usainowi nadal jest mało. Bolt znany jest również z zamiłowania do piłki nożnej. Od dłuższego już czasu powtarza, że chciałby spróbować swoich sił w futbolu. Ostatnimi czasy stało się to bardzo realne, ponieważ Jamajczyk ogłosił zakończenie lekkoatletycznej kariery (zwłaszcza, że w ostatni weekend na pożegnalnej sztafecie 4x100m w Londynie odniósł kontuzję tarcąc tym samym niemal pewne złoto) i zamierza rozpocząć swoją podróż z piłką od drugiej ligi francuskiej. Czy dojdzie to do skutku? Niewątpliwie wkrótce się okaże, a jeśli Usain będzie tak znamienitym piłkarzem jak sprinterem, to zapisze się jeszcze wyraźniej w historii na długie lata.
Wstrząsnąć światem
Tak wybitnego pięściarza jak Muhammad Ali (właść: Cassius Clay) świat chyba nigdy nie widział. Znany jest na całym świecie. To piękna historia – dwunastolatek schodzący na złą, przestępczą drogę skierowany przez policjanta na lekcje boksu odnosi tak wielkie sukcesy, staje się słynnym bokserem, któremu niewielu zdołało się oprzeć.
Jego największym sukcesem jest zdecydowanie trzykrotne zdobycie tytuły mistrza świata wszechwag oraz jego dziewiętnastokrotna obrona – co czyni go jedynym takim przypadkiem w całej historii. Po zdobyciu złotego medalu podczas Letnich Igrzysk Olimpijskich w Rzymie (pokonał wówczas Polaka, Zbigniewa Pietrzykowskiego) przeszedł na zawodowstwo, gdzie radził sobie zgoła wyśmienicie. W wieku zaledwie dwudziestu dwóch lat zdobył tytuł mistrza świata pokonując w walce faworyta – jego przeciwnik poddał się już w siódmej rundzie. Biegał wtedy po ringu krzycząc: „I shook up the world!” a także „I am the greatest!”.
Do historii przeszły zwłaszcza dwie jego walki: „Rumble in the Jungle” 30.10.1974, kiedy to przetrwał prawie 8 rund okrutnego ataku George’a Foremana, aby znokautować przeciwnika w niepowtarzalnym stylu; oraz „Thrilla in Manila”, czyli obustronnie wykańczającą potyczkę z Joe Frazierem, którą ten ostatni poddał w 15. rundzie.
Ali zmarł 3 czerwca 2016, od 1984 roku zmagał się z chorobą Parkinsona. Do dziś Ali uznawany jest za autorytet wielu z początkujących pięściarzy jak i starych wyjadaczy, ale także zawodników zajmujących się innymi sztukami walki.
RHA/DOP