Niespodziewany wybuch pandemii COVID-19 wpłynął na każdy aspekt naszego życia. Ubrania nie były wyjątkiem – social media zalała fala memów o ubieraniu gustownych zestawów, złożonych z białej koszuli i dresów na spotkania biznesowe na kamerce. Najbardziej drastyczny etap epidemii mamy już za sobą – więc jak wygląda postpandemiczna moda?
Dresowa kwarantanna
Zamknięcie w domach spowodowało, że trzeba było szybko i drastycznie przeorganizować swoje funkcjonowanie. Ubieraliśmy się w to, co mieliśmy pod ręką, a najbardziej gustownym (i niezbędnym!) dodatkiem do każdego stroju stały się maseczki. Marynarki, chinosy, koszule i spódnice wylądowały na dnie szaf, a buty na obcasie mogły w końcu dać naszym stopom odpocząć. Królowały dresy i dresy – jeansy najczęściej pojawiały się w superwygodnym kroju typu jogger. Zestawialiśmy je ze oversize’owymi swetrami, obszernymi bluzami i flanelowymi koszulami. Nic w tym dziwnego – w stresujących czasach pierwszym instynktem jest zapewnienie sobie maksimum fizycznego komfortu. Okazało się jednak, że rytuał związany z wybieraniem stroju i makijażem był dla wielu osób bardzo ważną częścią codzienności, pozwalającą na odseparowanie sfery prywatnej od zawodowej. Jego zniknięcie poskutkowało zachwianiem równowagi i poczuciem utraty bezpieczeństwa.
Nowa era
Stopniowe znoszenie obostrzeń poskutkowało stopniowym powrotem do otwierania instytucji życia publicznego: nieśmiało i etapowo wracaliśmy do biur i szkół. Niektórzy wręcz pokochali Home Office i za nic nie daliby z powrotem wciągnąć do stacjonarnego trybu pracy – inni wprost nie mogli się doczekać, aż wrócą do swojego biurka i znowu będą mogli rozmawiać ze znajomymi podczas brunchu. Zaczęła też odżywać moda!
Część z nas nie chciała rezygnować ze swobody i komfortu, jaki gwarantują miękkie dresowe dzianiny – dlatego pozostała wierna bluzom i joggerom. Miłość do oversize’u nie przeminęła – wręcz przeciwnie, przeniosła się z ubrań domowych na warstwy wierzchnie. Na ulicach coraz częściej można zobaczyć obszerne wiatrówki, bardzo długie parki czy ogromne, luźne płaszcze. Umiłowanie komfortu i łączenie możliwie najwygodniejszych rzeczy z casualowymi krojami przyczyniło się do wzrostu popularności hybrydowego trendu athleisure, który uwielbia minimalistyczną estetykę i połączenie sportowego stylu z codziennym.
Inna część osób nie mogła się wprost doczekać powrotu do biur, szkół i uczelni, bo moda i ubrania to dla nich naturalny sposób wyrażania siebie. O ile instagramowe zdjęcie, reel czy filmik na TikToku może pięknie pokazać starannie skomponowany outfit of the day, to po prostu nie jest to samo co wyjście na miasto. Dla takich osób postpandemiczna rzeczywistość oznacza przede wszystkim zabawę modą: pokazanie siebie przez mocne kolory i odważne wzory, stylizacje na lata 70., 80., 90., dwutysięczne… albo i wszystkie na raz. Bo czemu nie?
Glamour na miarę możliwości
Mocny kolor, błysk, odważne wzory – wszystko to możesz wpleść w swój codzienny styl. Panujący w modzie eklektyzm sprawia, że chętnie i odważnie miksujemy style, uwspółcześniamy retro, podkradamy ubrania z szafy mamy i babci (a czasem taty i dziadka). Dzięki zwrotowi ku sklepom internetowym w czasie pandemii mamy teraz o wiele większy wybór ubrań, co owocuje różnorodnością. Nie zapominajmy jednak o podstawach: jako baza i do bardzo casualowych, i bardziej ekstrawaganckich zestawów świetnie nadają się bluzy damskie z nadrukiem. Tak samo przydadzą się supermodne teraz jeansy wide leg. A reszta? Puść wodze wyobraźni i zaszalej!
Materiał partnera