Lata dwudzieste XX wieku w Stanach Zjednoczonych zrodziły wiele zjawisk, które wzięły udział w kształtowaniu charakteru tego kraju. Na podstawie dziewiętnastej poprawki do Konstytucji kobiety uzyskały prawo do głosu w wyborach. J. Edgar Hoover został wybrany na dyrektora Bureau of Investigation, które później stanie się F. B. I. Na ekrany wszedł pierwszy udźwiękowiony film, w Nowym Jorku utworzono Muzeum Sztuki Współczesnej, a trasę pomiędzy Chicago w Illinois i Los Angeles w Kalifornii połączyła szeroka, przystępna autostrada, która na zawsze weszła do amerykańskiego imaginarium kulturowego.
Legenda, zanim została legendą
Gdy 11 listopada 1926 dokonano otwarcia Route 66, nikt nie mógł przewidzieć, że trasa stanie się kultowa. Droga jednak zapracowała na swoją sławę – prawdziwą i wyobrażoną. Kiedy burze piaskowe lat trzydziestych niszczyły Wielkie Równiny, pozwoliła wielu rodzinom uciec przed zagrożeniem. Dziesięć lat później wspomogła amerykański wysiłek wojenny, ułatwiając pracownikom dojazd do zakładów zbrojeniowych w Kalifornii. Szybko stała się trasą ulubioną przez kierowców ciężarówek i motocyklistów. Równie gościnna dla wczasowiczów i turystów, co dla uciekających przestępców, niezliczonym rzeszom ludzi przyniosła albo śmierć, albo spełnienie marzeń.
Upadek Route 66 – koniec pewnej epoki
Route 66 to droga z historią na tyle bogatą, że mogłaby nią obdzielić całą sieć komunikacyjną pomniejszego kraju. Jeśli zaś chodzi o przyszłość tej trasy, nadzieje na nią zgasły, gdy usunięto ją ostatecznie z Systemu Autostrad USA w 1985 roku.
Ameryka co prawda nie skazała drogi-symbolu na bezwzględną niepamięć. Od razu powstały organizacje chroniące jej dziedzictwo, a kilka stanów zdecydowało się na zamianę przebiegających przez nie odcinków na trasy widokowe lub drogi wewnątrzstanowe. Najnowsze projekty rewitalizacyjne obejmują także tworzenie tras rowerowych pod słynną nazwą.
Ale to inny rodzaj życia, niepodobny do tego, którym droga tętniła u jej zarania. Rozbrzmiewał tu stukot końskich kopyt i skrzypienie osi powozów, uwożących cały dobytek farmerów, których zabójczy piasek zmusił do szukania nowych domów. Tym ludziom Route 66, oficjalnie otwarta ledwo kilka lat wcześniej, musiała się wydawać portalem w stronę życia na nowo, pod łagodniejszym niebem.
Nowa, wspaniała droga i jej brzydsze siostry
Obecnie odrestaurowane odcinki trasy regularnie odwiedzają poszukiwacze wrażeń ze Stanów i świata. Neony moteli znowu świecą jaskrawo, oznajmiając, czy znajdziesz w nich kąt na noc, czy czeka Cię dalsza jazda w mroku, z milczącą pustynią dokoła. Małe sklepiki z pamiątkami oferują dziesiątki kopii tablic z oznaczeniami trasy. Stacje benzynowe o archaizowanym wystroju sprzedają mapy, kubki i koszulki po niemałych cenach. W końcu to Route 66 – ta nazwa zobowiązuje.
Jednak wspomnienie o tym, czym droga była dawniej, wciąż unosi się w powietrzu. Przemierzając Arizonę, Oklahomę czy Nowy Meksyk, nie zaszkodzi zboczyć z wygodniejszych tras w poszukiwaniu jej zaniedbanych, wysypanych żwirem odcinków. W miejscowościach położonych w pobliżu nadal stoją historyczne budowle, o korytarzach nawiedzanych ponoć przez duchy podróżnych, którym się nie poszczęściło. Przemierzający ją turyści wciąż donoszą o niezwykłych zdarzeniach, które zapewniły trasie godne miejsce w masowej wyobraźni.
I choć widmowe światła, głosy z ciemności czy postaci w białych sukniach nie każdego skłonią do wyprawy, Route 66 to o wiele więcej. To przede wszystkim opowieść o złożonych, wielowątkowych dziejach ogromnego kraju, zapisana na każdej mili drogi. Dziś także warto pokusić się o próbę jej odczytania, ostrożnie i z otwartym umysłem. Route 66 nie pozbyła się do końca swojej gościnności. Jedni spotykają tu diabła, inni – samych siebie.
NJU