Tajemnicze rośliny, przysmaki Majów i Azteków, powracają z przytupem. Można je spotkać w artykułach o zdrowym odżywianiu, menu gwiazd i sportowców. Super food – jak są nazywane – zajmują także coraz szersze półki w działach ze zdrową żywnością, które są już niemal w każdym sklepie. Skąd ten szał na niezwykłe ziarenka?
Chia, quinoa i amarantus to ziarna zaliczane do tzw. żywności funkcjonalnej. Pojęcie to odnosi się do produktów o ponadprzeciętnej zawartości określonego składnika bądź grupy składników odżywczych. „Funkcjonalna” oznacza w tym przypadku korzystny wpływ na funkcje życiowe ciała, poprawę parametrów, zapobieganie niektórym chorobom. Często określa się je mianem super food albo żywności XXI wieku – a to ze względu na zawartość wartościowego białka, które może zastąpić to pochodzenia zwierzęcego.
Chia
czyli szałwia hiszpańska jest jedną z najstarszych znanych ludzkości roślin uprawnych. To naturalne źródło białka, błonnika, wapnia, potasu, magnezu, żelaza i fosforu oraz kwasów tłuszczowych Omega-3. Zawierają także kwas alfa-linolenowy (czyli ALA), który zapewnia właściwy poziom cholesterolu w organizmie. To także bezcenne źródło przeciwutleniaczy. Malutkie ziarna pęcznieją pod wpływem wody, a ich galaretowata otoczka doskonale współgra z kwaskowatymi napojami, sałatkami czy koktajlami mlecznymi. Doskonale wchłaniają tłuszcz, dlatego można nimi zagęszczać sosy i zupy. Chia sprawdzą się także jako składnik smacznego i zdrowego puddingu – łączymy je z odpowiednią ilością mleka roślinnego (proporcja około 1:4) i zostawiamy do zgęstnienia. Następnie dekorujemy owocami, możemy także polać ulubionym syropem, dosłodzić np. syropem klonowym – możliwości jest bez liku. Ale uwaga: mimo, że nasiona nie są przesadnie kaloryczne, dodatkowy cukier z pewnością zwiększy wartość energetyczną deseru.
Quinoa
komosa ryżowa była znana już 5 tysięcy lat temu. Charakteryzuje ją wysoka zawartość białka (kompletnego, czyli zawierającego komplet aminokwasów), brak glutenu oraz obecność witamin i makroelementów: witamin z grupy B, manganu, magnezu, wapnia, żelaza, miedzi i fosforu. Komosa zawiera także kwasy Omega-3. Przypisuje się jej działanie antynowotworowe i przeciwmiażdżycowe. Co ważne, ma bardzo niski indeks glikemiczny (35), co czyni z miej idealne zastępstwo dla tradycyjnych obiadowych węglowodanów: kasz czy ziemniaków. Ten rodzaj ziaren zastąpi kaszę jaglaną, będzie dodatkiem do warzyw i sałatek albo lekkich deserów dla dzieci (np. z dodatkiem jogurtu, banana i cynamonu). Charakteryzuje ją delikatny, neutralny smak.
Amarantus
ma właściwości zbliżone do komosy ryżowej – jest lekkostrawny i zawiera dużo błonnika oraz białka. Nie ma w nim glutenu, a zamiast tego oferuje solidne ilości kwasu foliowego, manganu, selenu, magnezu, wapnia i żelaza. Amarantusowi przypisuje się działanie przeciwmiażdżycowe i antynowotworowe, zaleca się go także chorym na cukrzycę. Delikatnie orzechowy posmak kwalifikuje go jako podstawę sałatek i deserów.
Jeszcze słowo o pieniądzach, zazwyczaj wypomina się żywności typu super food wysokie ceny na półkach. Faktycznie, wymienionych ziaren nie sposób porównywać do swojskiej kaszy. Niewielkie opakowanie komosy (250 gramów) to wydatek rzędu kilkunastu złotych. W przypadku amarantusa i chia za taką samą torebkę zapłacimy 6-8 złotych. Nie są tanie, ale też nie leżą całkowicie poza zasięgiem przeciętnego Kowalskiego. Raz na jakiś czas warto spróbować nowych smaków.
Octarine