Przez wiele lat ludzie nie wychylali się poza orbitę okołoziemską i tylko wspomnienia o niegdysiejszych lotach na księżyc, dają podstawę do marzeń o dalekich kosmicznych podróżach niczym w filmie Star Trek. Obecnie dzięki działalności NASA i SpaceX wiele mówi się o powrocie ludzi na księżyc oraz o tym, że już być może w 2030 roku uda się polecieć na Marsa. Czy takie plany są w ogóle możliwe do realizacji w tak krótkim czasie?
Jak to było z tymi podróżami kosmicznymi w ostatnich latach?
Brak odległych wypraw ludzi w przestrzeń międzygwiezdną wynikał z wielu przyczyn, między innymi koniec zimnej wojny pomiędzy Zachodem i ZSRR spowodował, że kosztowna eksploracja kosmosu zeszła na dalszy plan w budżecie zarówno NASA jak i Roskosmosu. Problemem też okazał się rozwój technologiczny, gdyż Amerykanie poświęcili się budowie niesamowitych wahadłowców, które w pewnym sensie stanowiły spełnienie marzeń o podróżach „statkami kosmicznymi”, jednak z drugiej strony ich koszt, a także awaryjność, która doprowadziła do dwóch spektakularnych katastrof, okazała się druzgocąca dla tego projektu i na wiele lat plany o odległych podróżach kosmicznych odeszły w niepamięć.
Wycofanie wahadłowców w 2011 roku spowodowało, że pionier podróży kosmicznych, kraj który dzięki programowi Apollo dostarczył ludzi na księżyc jako pierwszy i jedyny, czyli Stany Zjednoczone, zostały pozbawione środka transportowego dla swoich astronautów. Ba, Amerykanie zostali zmuszeni do korzystania z usług… rosyjskich rakiet Sojuz, aby móc dolecieć na znajdującą się na orbicie okołoziemskiej, Międzynarodową Stacje Kosmiczną. To tylko pokazuje w jakim dołku znalazła się NASA po erze wahadłowców.
Po drodze uruchamiano co prawda program Constellation, który miał wynieść ludzi na księżyc do 2020 roku, jednak ze względu na niedofinansowanie, projekt okazał się nierealny do wykonania i zawieszony.
W 2017 NASA ogłosiła rozpoczęcie prac nad programem Artemis, który w dużej mierze bazując na rozwiązaniach technologicznych z ery wahadłowców oraz z czasów programu Constellation, ma za zadanie „odkurzyć” misje księżycowe.
Do 2025 roku, na księżycu mają stanąć ludzie, a w późniejszych latach zbudowana ma tam zostać zbudowana stacja Gateway, umożliwiająca przeprowadzenie odpowiednich badań przed docelową misją na Marsa w latach trzydziestych. Lądownikiem księżycowym ma być rakieta firmy SpaceX, czyli Starship. Ten sam nośnik ma zostać wykorzystany przez firmę Elona Muska do wyprawy marsjańskiej. Także oprócz NASA swoich szans na osiągnięcie Marsa przez ludzi szuka też SpaceX.
Co może pójść nie tak?
Już sam powyższy opis wskazuje na pewne kłopoty z prognozowaną na lata trzydzieste misją na Marsa. Skoro przez 50 lat jako ludzie nie byliśmy w stanie wylądować na księżycu, który znajduje się „zaledwie” niecałe 400 tysięcy kilometrów od Ziemi, to jakim cudem chcemy nagle stanąć na Marsie, od którego nas dzieli 225 milionów kilometrów? Samo dotarcie na Marsa nie jest jeszcze największym problem, nieco trudniejszą kwestią jest powrót.
Dla takiej wyprawy trzeba zabezpieczyć logistykę, na którą składają się takie elementy jak paliwo do rakiety, która miałaby takich ludzi zabrać w podróż, a także zapewnienie im jedzenia, picia, generatorów tlenu etc. Obecnie nie istnieje taka rakieta, która mogłaby polecieć na Marsa, wylądować i wrócić na ziemię.
Być może wspominany Starship, będzie mógł realizować tego typu misje, jednak jest to ciągle rakieta w fazie testu, która jeszcze nie doleciała na orbitę okołoziemską. Rakieta NASA Space Launch System (SLS), która ma zabrać ludzi na księżyc na razie nie może zostać sprawdzona w przestrzeni międzygwiezdnej ze względu na pojawiające się awarie. Jak widać problemy technologii rakietowej i logistycznej stanowią na razie barierę nie do przejścia, w przygotowaniach do teoretycznej misji na Marsa.
Czy kiedykolwiek polecimy na Marsa?
Warto jeszcze wspomnieć, że lądowanie na księżycu przez NASA może zostać jeszcze opóźnione, gdyż nadal nie zostały stworzone odpowiednie kombinezony dla astronautów. W przypadku misji na Marsa to właśnie ten element może się okazać decydujący. Decydujący o tym, że być może ludzie nigdy na Marsa nie polecą. Obecne badania wskazują, że człowiek w przestrzeni międzygwiezdnej, gdy nie jest osłaniany przez ziemskie pole magnetyczne jest narażony na śmiertelnie niebezpieczne promieniowanie słoneczne. Nie ma na ten moment pewnej koncepcji jak zadbać o ludzi w trakcie podróży międzyplanetarnej, narażonych na promieniowanie naszej gwiazdy. Jest możliwe, że człowiek jako istota ziemska może istnieć tylko w polu występowania jej pola magnetycznego i jako taki nie powinien opuszczać matki Ziemi.
MLU